Po czwartkowej rezygnacji Francois Hollande'a z ubiegania się o reelekcję głównym potencjalnym kandydatem socjalistów został premier Manuel Valls. Chcieliby tego nie tylko wyborcy lewicowi - wykazał sondaż przeprowadzony już po oświadczeniu prezydenta.

Z badania przeprowadzonego w nocy z czwartku na piątek wynika, że nie tylko wyborcy sympatyzujący z socjalistami, ale francuscy wyborcy w ogóle chcieliby, aby Valls uzyskał mandat Partii Socjalistycznej do udziału w wyborach prezydenckich na wiosnę przyszłego roku. Jednocześnie 47 proc. badanych twierdzi, że w ogóle nie popiera żadnego z dotychczasowych kandydatów do udziału w socjalistycznych prawyborach w styczniu. Natomiast wśród lewicowych kandydatów, pytanych jedynie o wybór między Vallsem a jego głównym rywalem Arnaud Montebourgiem, szef rządu ma minimalną przewagę - 47 proc. wobec 45 proc.

Zorientowany na bardziej lewicowych wyborców Montebourg, były minister gospodarki, zadeklarował już zamiar udziału w prawyborach socjalistów, zaplanowanych na 22 i 29 stycznia. Natomiast inny był szef tego resortu Emmanuel Macron oraz skrajnie lewicowy populista Jean-Luc Melenchon zapowiedzieli, że zamierzają starać się o Pałac Elizejski z pominięciem prawyborów.

54-letni Valls, który w niedzielę ogłosił gotowość ubiegania się o najwyższy urząd w państwie, może potwierdzić zamiar kandydowania w ciągu najbliższych dni, być może na konwencji lewicy w Paryżu w sobotę. Jak zwraca uwagę agencja AFP, ten reformatorski polityk, który drażni część swego obozu probiznesową retoryką i autorytarnym charakterem, już od kilku tygodni pracuje nad poszerzeniem kręgu wyborców.

Czas na zgłoszenie udziału w lewicowych prawyborach upływa w połowie grudnia.

Decyzję skrajnie niepopularnego Hollande'a o rezygnacji z walki o drugą kadencję, przyjętą przez większość klasy politycznej z uznaniem, jako "godną i odważną", w piątek aprobowało ośmiu Francuzów na 10 - poinformowała francuska agencja.

Jak komentuje Reuters, socjaliści muszą pilnie zdecydować, czy chcą zbliżyć się bardziej do centrum czy skierować na lewo, aby odzyskać popularność utraconą po wyborze Hollande'a na szefa państwa w 2012 roku. Analitycy nie spodziewają się jednak, by jego decyzja zmieniła zasadniczo układ sił: według sondaży każdy kandydat socjalistów, włączywszy Vallsa, zostanie wyeliminowany w pierwszej turze wyborów prezydenckich w kwietniu 2017 roku. Szef państwa zostanie wyłoniony w dogrywce 7 maja, w której zmierzą się zwycięzca prawyborów Republikanów Francois Fillon i szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Zgodnie z tym scenariuszem lewica zostanie wyeliminowana z drugiej tury, jak było w 2002 roku.

Lewica jest "podzielona jak nigdy dotychczas (...). Musimy ją odbudować" - oznajmił w Radiu Classique weteran socjalistów, a obecnie unijny komisarz Pierre Moscovici.

"Liczba lewicowych wyborców się kurczy, w ich grupie dochodzi do +wojny na lewicy+; rywalizacja jest silniejsza niż kiedykolwiek" - zdiagnozował z kolei Francois Miquet-Marty z ośrodka badania opinii publicznej Viavoice. Według niego obecnie "ok. 22-23 proc. wyborców identyfikuje się jako sympatycy lewicy, podczas gdy w 2012 roku było ich ok. 40 proc.".

O jedność apelował do swojego obozu w czwartek wieczorem sam Hollande. Ostrzegł, że rozproszenie na lewicy "pozbawia nadziei na zwycięstwo w obliczu konserwatyzmu i co gorsza ekstremizmu".

Francois Hollande będzie pierwszym od 1958 roku szefem państwa, który zrezygnował z ubiegania się o drugi mandat. AFP odnotowuje, że kampania przed przyszłorocznymi wyborami już obfitowała w zaskoczenia. Jak przypomina, poprzednik Hollande'a, Nicolas Sarkozy, został wyeliminowany w pierwszej turze prawyborów na prawicy 20 listopada. Tydzień później w drugiej rundzie były premier Francois Fillon pokonał uznawanego długo za faworyta Alaina Juppe, również byłego szefa rządu. (PAP)