Dwa mandaty dla środowisk niezależnych to gest w stronę Zachodu i wyłom w systemie. Niespodzianka na Białorusi. W nocy z niedzieli na poniedziałek władze poinformowały, że w składzie nowej Izby Reprezentantów wśród 108 innych posłów znajdą się dwie przedstawicielki środowisk niezależnych od władz: Hanna Kanapacka ze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP) i wiceszefowa Towarzystwa Języka Białoruskiego (TBM) Alena Anisim.
Ostatni opozycjoniści stracili mandaty w 2008 r., a i wówczas byli to przedstawiciele sił koncesjonowanych.
Wybory na Białorusi są przeprowadzane w okręgach jednomandatowych. Opozycjoniści nie mają wątpliwości, że – w świetle doniesień o masowych fałszerstwach, polegających przede wszystkim na manipulacjach podczas trwającego od wtorku głosowania przedterminowego – obecność obu kobiet w izbie niższej parlamentu to efekt decyzji władz, a nie układu sił w ich okręgach wyborczych. Kanapacka, mało znana aktywistka partyjna, startowała w jednej z dzielnic Mińska, nieco bardziej rozpoznawalna Anisim – ze Stołpców, 70 km od stolicy.
AHP to jedna z najstarszych partii na Białorusi. Jej lider Anatol Labiedźka, który w 1994 r. pracował w sztabie Alaksandra Łukaszenki podczas jego pierwszej kampanii prezydenckiej, po czym opuścił głowę państwa, jak tylko ten zaczął odchodzić od zasad demokracji. Został zapytany, czy w związku z przekonaniem opozycji o fałszerstwie Kanapacka zrezygnuje z mandatu. – Są plusy i są minusy. Będę się konsultował z kolegami z centroprawicowej koalicji. Ale sądzę, że zostawimy ją w parlamencie – odparł. Według ekspertów dopuszczenie opozycjonistek do parlamentu to gest obliczony na kontynuację odwilży z Zachodem.
Po zeszłorocznych wyborach prezydenckich sankcje wobec Białorusi zniosła Unia Europejska, teraz Mińsk stara się o odmrożenie relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Chodzi nie tylko o zniesienie sankcji, lecz także o powrót amerykańskiego ambasadora – po ośmioletniej tu nieobecności. Waszyngton dawał już do zrozumienia, że jest gotowy do dialogu. W sierpniu w Mińsku został akredytowany amerykański attaché obrony. Kolejnym krokiem mogłoby być wznowienie wydawania wiz dla wszystkich kategorii obywateli. Większość Białorusinów musi obecnie jeździć po nie do Wilna albo Kijowa.
Białoruś, od roku doznająca gospodarczej recesji, potrzebuje zewnętrznego finansowania i stara się o kredyt od Międzynarodowego Funduszu Walutowego na kwotę 3 mld dolarów. Bez zielonego światła ze strony USA uzyskanie tych pieniędzy będzie bardzo trudne. Poza przyczynami finansowymi są też przyczyny polityczne. Po aneksji Krymu przez Rosję Białorusini szukają możliwości częściowego zrównoważenia przeważających wpływów Moskwy. Amerykanie, odkąd Mińsk zachował życzliwą wobec Ukrainy neutralność w jej konflikcie z Rosją, nie mówią temu „nie”.
– To była farsa, a nie wybory. Te kandydatki nie zostały wybrane, lecz wyznaczone. To poprawi relacje z Zachodem. I oczywiście jest to odpowiedź na żądania Zachodu – mówił radiu Swaboda Mikoła Statkiewicz, były długoletni więzień polityczny, kandydat na prezydenta w 2010 r. i lider bardziej radykalnej części opozycji. Jednocześnie Statkiewicz wezwał zwolenników na manifestację na jednym z miejskich placów. Planowana na wieczór akcja miała przebiegać pod hasłem „Żądamy prawdziwych wyborów”.
Tymczasem Kanapacka i Anisim będą się musiały zmagać z podejrzliwością mniej umiarkowanych kolegów ze środowisk opozycyjnych i niezależnych. Już teraz pojawiają się głosy, że ogłoszenie ich zwycięstw było operacją białoruskich służb. Kanapackiej wizerunkowo nie pomogła decyzja, by zamiast w niezależnej rozgłośni Jeuraradyjo pojawić się wczoraj w państwowej telewizji ANT. – Teraz już nie wy zamawiacie muzykę – miało odpowiedzieć biuro prasowe jej ugrupowania zapraszającemu ją do Jeuraradyja dziennikarzowi.
Wśród pozostałych deputowanych większość stanowią bezpartyjni przedstawiciele nomenklatury – dotychczasowi posłowie, a także dyrektorzy i menedżerowie wielkich przedsiębiorstw państwowych. Piętnaście osób reprezentuje partie koncesjonowane przez władze – jest wśród nich m.in. ośmioro prołukaszenkowskich komunistów i troje członków prorosyjskiej Białoruskiej Partii Patriotycznej. Parlament na Białorusi jest instytucją fasadową, niekorzystającą z nielicznych uprawnień gwarantowanych przez konstytucję. W skali całej kadencji posłowie przygotowują jedynie kilka ustaw. Dlatego w sensie wewnątrzpolitycznym obecność Kanapackiej i Anisim w tym gremium ma znaczenie głównie symboliczne. ⒸⓅ
Już pojawiają się głosy, że zwycięstwo opozycjonistek to operacja służb