Sytuacja dot. nauki języka polskiego na terytorium Niemiec jest niezadowalająca; by to zmienić, Polska chciałaby utworzenia przez ten kraj funduszu w wysokości 1 mln euro rocznie - mówili przedstawiciele MSZ i MEN podczas posiedzenia sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą.

Dyskusja na temat nauki języka polskiego w Niemczech odbyła się na poniedziałkowym posiedzeniu.

Podsekretarz stanu w MEN Maciej Kopeć powiedział, że w Polsce mniejszość niemiecka ma zapewnioną naukę języka ojczystego w zakresie uregulowanym w polsko-niemieckim traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy - czyli od przedszkola do matury - podczas gdy strona niemiecka nie dopełniła swojego zobowiązania w tym względzie.

Według Kopcia wyegzekwowanie takiego samego prawa Polaków w Niemczech - których jest w Niemczech kilkaset tysięcy - jest utrudnione przez landową strukturę państwa. I tak - mówił Kopeć - np. w Nadrenii Północnej-Westfalii sytuacja szkolnictwa polskiego ma się "stosunkowo dobrze", a w tamtejszych szkołach uczy się do kilku tysięcy uczniów; nauka jest finansowana w dużej mierze przez stronę niemiecką, a oceny z języka polskiego są na świadectwie oraz są wliczane do średniej w szkole.

Inna sytuacja - zdaniem Kopcia - jest w wielu innych landach w tym Bawarii i Hesji - gdzie dopiero teraz są robione wyliczenia, ilu jest chętnych do nauki języka polskiego. Dzieci i młodzieży, które już uczą się polskiego, jest w tych regionach, według ministra, o wiele mniej.

Zdaniem Kopcia receptą na taki stan rzeczy powinno być "pilnowanie" stałego dialogu pomiędzy władzami federalnymi i landowymi ws. nauki języka polskiego oraz doprowadzenie do utworzenia przez Niemcy funduszu na rzecz prowadzenia nauki języka polskiego.

Podobne zdanie zaprezentował podczas posiedzenia wicedyrektor z Departamentu Polonijnego MSZ Wojciech Tyciński. Jego zdaniem fundusz ten powinien wynosić 1 mln euro rocznie. Według Tycińskiego ten postulat był poruszany podczas polsko-niemieckich negocjacji, ale był dotąd odrzucany przez stronę niemiecką; może być ponownie omawiany na początku października, gdy polscy urzędnicy złożą wizytę w Niemczech.

O wsparcie żądań wobec strony niemieckiej apelowali m.in. Józef Malinowski oraz Anna Wawrzyszko ze Związku Polaków w Niemczech. "Traktat jest iluzją. Dopóki nie będą ustalone normy dla każdego landu, dopóki nie będzie sankcji za jego nieprzestrzeganie, nic się nie zmieni" - przekonywała Wawrzyszko.

Działaczy polonijnych wspierali posłowie komisji - Zbigniew Gryglas (Nowoczesna) i Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS). Gryglas mówił, że przykro mu słuchać o tym, że Niemcy, które - jak mówił - "pouczają inne kraje w kwestii traktowania mniejszości, same nie wywiązują się ze swoich zobowiązań"; Arciszewska apelowała o działania i naciskanie na Niemcy, by realizowały obowiązek wobec Polaków.

Polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy został podpisany 17 czerwca 1991 roku. Jego sygnatariuszami byli: premier RP Jan Krzysztof Bielecki, kanclerz RFN Helmut Kohl oraz ówcześni ministrowie spraw zagranicznych: Krzysztof Skubiszewski i Hans-Dietrich Genscher. Traktat ten stanowi jednocześnie uzupełnienie polsko-niemieckiego traktatu granicznego z 14 listopada 1990 r., będącego jednym z warunków zjednoczenia Niemiec.