82,98 m – tyle od niedzieli wynosi rekord świata w rzucie młotem. Ustanowiła go Anita Włodarczyk na PGE Stadionie Narodowym podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Warszawie. Z polskimi kibicami pożegnał się dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski.

„Mam jeszcze trzy starty i chciałbym do tego wyniku jeszcze trochę dorzucić. Czekają mnie jeszcze zawody w Diamentowej Lidze w Zurychu, w Berlinie oraz w Zagrzebiu. Teraz było w miarę luźno i poleciało. Cieszę się, że się jakoś zmusiłem. Wiedziałem, że jestem do tego zdolny, by uzyskać rezultat powyżej 21 metrów” – powiedział wicemistrz świata z Berlina 2009.

To był ostatni w Polsce konkurs dwukrotnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą. Z kibicami pożegnał się świetnym wynikiem 21,08, który dał mu drugie miejsce.

„Tomku, dziękujemy” – koszulkę z takim napisem mieli na sobie wszyscy zawodnicy pchnięcia kulą. Wynik 21,08 jest jego najlepszym od blisko czterech lat - 2 września 2012 roku pchnął 21,31 w Berlinie. W tym roku kończy karierę i postanowił zostać działaczem. Jesienią będzie kandydować na prezesa okręgowego związku lekkoatletycznego.

Organizatorzy mityngu przygotowali dla niego także wielki tort, a żona Anna wraz z synem Mikołajem wręczyła mu puchar. Na telebimie były wyświetlane najważniejsze momenty jego kariery.

Majewski długo prowadził w konkursie, ale w ostatniej serii wyprzedził go brązowy medalista olimpijski z Rio de Janeiro Nowozelandczyk Tom Walsh, który uzyskał 21,48. Trzeci był 19-letni Konrad Bukowiecki – 20,82.

Godnie pożegnała go także mistrzyni olimpijska Włodarczyk. Mistrzyni olimpijska wynikiem 82,98 m poprawiła własny rekord świata w rzucie młotem.

Poprzedni rekord ustanowiła 15 sierpnia w igrzyskach w Rio de Janeiro i wynosił 82,29. Podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego jest jedyną kobietą w historii, która przekroczyła 80 metrów. Jej dominacja w tym roku jest gigantyczna. Druga na światowej liście wyników jest Chinka Wenxiu Zhang – 76,35.

„Dobrze, że ten sezon się kończy, bo muszę zostawić coś na przyszły rok. Chciałabym podziękować kibicom, którzy tak bardzo mnie dopingowali. Dodali mi sił, a ja uwielbiam startować przy pełnych trybunach. Miałam wielką mobilizację do tego, by uczcić pamięć Kamili Skolimowskiej. To prezent dla niej i dla Tomka Majewskiego” – powiedziała i przyznała, że chciałaby, by na jej zakończenie kariery także na stadionie padł rekord świata.

Z dobrej strony pokazał się także Paweł Fajdek. Zawodnik Agrosu Zamość rzucił młotem 82,47. To był pierwszy występ dwukrotnego mistrza świata po nieudanych igrzyskach w Rio de Janeiro.

W Brazylii podopieczny Czesława Cybulskiego nie zdołał awansować do finału, mimo że był zdecydowanym liderem światowej tabeli wyników i sam mówił, że interesuje go złoto. Nałożonej na siebie presji nie wytrzymał psychicznie i przepadł w eliminacjach.

„Taki wynik miałem osiągnąć w Rio, a może nawet lepiej. Nie udało się. Szkoda, ale to już historia. Ten sezon na pewno utkwi mi w pamięci na długo. Po igrzyskach byłem w stanie zrobić tylko trzy treningi, więc i tak jestem bardzo zadowolony z wyniku” – zaznaczył.

W Warszawie udowodnił, że jest w znakomitej formie. Posłał młot na odległość 82,47, tak daleko w tym sezonie nikt nie rzucał. Zresztą do niego należy też pozostałych 10 najlepszych tegorocznych rezultatów.

W Memoriale Skolimowskiej drugi był brązowy medalista olimpijski Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok) – 76,58, a trzeci Słowak Marcel Lomnicky – 74,86.

Stołeczne zawody były także pocieszeniem dla dyskobola Roberta Urbanka, skoczkini wzwyż Kamili Lićwinko i tyczkarza Pawła Wojciechowskiego. Cała trójka w Rio wypadła znacznie poniżej oczekiwań, ale w niedzielę wygrała swoje konkurencje.

Urbanek dyskiem rzucił 63,80, a słabiej wypadli chociażby medaliści olimpijscy Piotr Małachowski – 63,60 i Niemiec Daniel Jasinski – 60,58.

„Teraz to jest już zabawa. To wspaniała impreza z piękną inicjatywą, a wszyscy startowaliśmy już na sporym luzie. Oczywiście zwycięstwo cieszy, ale ten sezon na pewno nie jest udany” – powiedział Urbanek, który w Rio odpadł w eliminacjach.

Małachowski, drugi w igrzyskach, teraz był trzeci. Przegrał z Urbankiem, z którym na co dzień trenuje oraz Estończykiem Gerdem Kanterem – 63,69. Z kolei brązowy w Rio Jasinski był piąty.

Wojciechowski skoczył jako jedyny 5,65 i wyprzedził m.in. mistrza świata Kanadyjczyka Shawna Barbera – 5,55. A Lićwinko uzyskała 1,93. Wśród mężczyzn w skoku wzwyż triumfował trenowany przez polskiego szkoleniowca Stanisława Szczyrbę Katarczyk Mutaz Essa Barshim – 2,35.

W pchnięciu kulą triumfowała Paulina Guba – 17,57, a na 100 m najszybsi byli Jamajczyk Julian Forte – 10,09 i Brytyjka Dina Asher-Smith – 11,28. W biegach płotkarskich wygrali Amerykanin Jarret Eaton – 13,50 i Kanadyjka Phylicia George – 12,88.

Na zawody, na które wstęp jest wolny, przyszli także inni medaliści olimpijscy, a wśród nich m.in. złote w wioślarstwie Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj, czy brązowe w pięcioboju nowoczesnym Oktawia Nowacka i w zapasach Monika Michalik.

Tradycyjnie już w każdej konkurencji startowali także sportowcy niepełnosprawni. Na trybunach zebrało się ponad 27 tys. widzów.

Pierwszy Memoriał Kamili Skolimowskiej odbył się 2 maja 2009 roku na boisku warszawskiej Skry. Rozegrano wówczas konkursy rzutu młotem kobiet i mężczyzn. Zapowiedziano, że kolejne edycje zawodów nie są planowane. Dwa lata później powróciły jednak do lekkoatletycznego kalendarza, ale na stadionie Orła, gdzie organizowano kolejne trzy edycje. Dwa lata temu po raz pierwszy mityng odbył się na Stadionie Narodowym.

Urodzona 4 listopada 1982 roku w Warszawie, mistrzyni olimpijska z Sydney w rzucie młotem Kamila Skolimowska zmarła niespodziewanie 18 lutego 2009 roku podczas zgrupowania w Portugalii. Przyczyną śmierci był zator tętnicy płucnej. Prochy złożono w grobie przy Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Na tablicy nagrobnej została wypisana inskrypcja: "Odchodzimy wtedy, kiedy lepsi już nie możemy być".