Brytyjskie referendum ws. wystąpienia z Unii Europejskiej będzie z dużą uwagą śledzone za naszymi południowymi granicami. Od 1 lipca przewodnictwo w UE przejmuje Słowacja, dla której możliwy Brexit będzie nie lada wyzwaniem i może skomplikować realizację celów, które Bratysława stawiała sobie przed prezydencją. Z Brexitu cieszyć się będą natomiast czescy i słowaccy eurosceptycy, którzy w ostatnim czasie rosną w siłę, a brytyjskie „nie” dla Unii tylko doda im skrzydeł.

Pobierz raport Forsal.pl: Brexit vs Twoja firma. Stracisz czy zyskasz >>>



Ryzyko Brexitu i omówienie możliwych scenariuszy postępowania było przedmiotem niedawnych rozmów premiera Roberta Ficy z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. – Niezależnie od wyniku głosowania ułożenie na nowo relacji z Wielką Brytanią będzie głównym wyzwaniem naszej prezydencji. Także jeśli Brytyjczycy w Unii pozostaną, wiele spraw trzeba będzie ułożyć od nowa – powiedział po spotkaniu słowacki premier. Z kolei Angela Merkel obiecała, że będzie wspierać Bratysławę podczas jej przewodnictwa. – Oczywiście w wielu sprawach się różnimy, m.in. w kwestii uchodźców. Te kwestie jednak schodzą na dalszy plan i musimy skupić się teraz na tym, co nas łączy – skomentowała wynik rozmów z Ficą Angela Merkel.
Wśród spraw, co do których obaj szefowie rządów osiągnęli wstępne porozumienie, jest m.in. słowacka propozycja utworzenia wspólnej europejskiej straży granicznej i przybrzeżnej. Bratysława zamierza forsować to rozwiązanie podczas swojej prezydencji jako jeden ze sposobów rozwiązania kryzysu imigracyjnego. Może to oznaczać konflikt z Warszawą, która stanowczo nie zgadza się na rozwiązania ograniczające suwerenność narodowych straży granicznych.
Brytyjskie referendum poważnie jednak komplikuje plany Słowaków, którzy do swojego pierwszego w historii przewodnictwa w UE przygotowywali się od wielu lat. Bratysława podchodzi do tego wydarzenia prestiżowo – po raz pierwszy nadarza się bowiem okazja do zastosowania na szeroką skalę idei słowackich specjalizacji w polityce zagranicznej. Mowa o koncepcji sformowanej przez słowackie think tanki i MSZ jeszcze w czasach rządów Mikuláša Dzurindy, która zakłada, że skoro Bratysława nie może konkurować jak równy z równym z dużymi państwami UE, powinna wybrać kilka specjalizacji w polityce zagranicznej, w których będzie najlepsza. Takimi słowackimi specjalnościami są m.in. stabilizacja i wspieranie integracji Bałkanów Zachodnich z UE, a jeśli chodzi o NATO – wojska chemiczne.
Słowackim dyplomatom marzyło się, by podczas prezydencji doprowadzić do jakiegoś spektakularnego sukcesu na kierunku bałkańskim. W grę wchodził m.in. przełom w negocjacjach akcesyjnych Serbii czy Czarnogóry, zwiększenie unijnego zaangażowania w Bośni i Hercegowinie czy powiększenie strefy Schengen o Rumunię i Bułgarię. Dziś już wiadomo, że to nierealne – zamiast realizować strategiczne cele słowackiej polityki zagranicznej, Bratysława skupi się na gaszeniu pożarów, takich jak Brexit i kryzys imigracyjny. Dodatkowo prezydencja rozpocznie się w cieniu skandalu korupcyjnego z udziałem drugiej najważniejszej osoby w rządzie – wpływowego oligarchy, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliňáka, któremu zarzuca się machinacje finansowe.
Z możliwości Brexitu cieszą się za to czescy eurosceptycy, w tym Václav Klaus. Zdaniem byłego prezydenta Czech ewentualne wystąpienie Wielkiej Brytanii z UE nie będzie jednak miało aż tak wielkiego wpływu na politykę i gospodarkę, jaki się mu przypisuje. „Wszystko to byłoby z pewnością przedmiotem długich negocjacji, okresów przejściowych i specjalnych reżimów, których celem byłoby zachowanie w maksymalnym stopniu obecnego status quo. Sukces referendum miałby jednak bardzo pozytywne znaczenie symboliczne. Jeszcze wyraźniej obnażyłby on słabości obecnego modelu integracji europejskiej, który doprowadził Europę do obecnego marazmu” – czytamy w oficjalnym stanowisku Instytutu Václava Klausa.
W podobnym duchu do sprawy podchodzą rosnące w siłę czeskie ruchy antysystemowe, takie jak Świt – Koalicja Narodowa, z której list startuje ksenofobiczny i antyeuropejski Blok Przeciwko Islamowi Martina Konvički. Ich popularność rośnie na fali kryzysu imigracyjnego, ale także poparcia, jakiego Konvičce udzielił lewicowy prezydent Miloš Zeman, znany ze swoich prorosyjskich poglądów. Ewentualny Brexit zostałby wykorzystany jako argument o słabości UE, co dodałoby eurosceptycznym ruchom skrzydeł przed zaplanowanymi na jesień wyborami regionalnymi w Czechach.
Znacznie bardziej zdystansowani wobec Brexitu są natomiast słowaccy narodowcy, których poprosiłem o komentarz w tej sprawie. – Bez względu na wynik referendum Bruksela będzie musiała respektować poglądy unijnego społeczeństwa. Już nie tylko Słowacka Partia Narodowa (SNS), ale i politycy z innych krajów członkowskich apelują o reformę struktur unijnych. A obywatele Wielkiej Brytanii muszą zdecydować sami, co uważają za najlepsze dla siebie – odpowiedział mi lider SNS, przewodniczący parlamentu Andrej Danko.