Kobiety i w Polsce, i w USA powinny uczestniczyć w życiu politycznym; mimo rosnącego zaangażowania nadal trzeba je do tego zachęcać – uważa Erin Vilardi z VoteRunLead, organizacji, której celem jest zwiększenie liczby kobiet na stanowiskach przywódczych.

„Chcemy przekonać kobiety, że władza jest warta zachodu, to także sposób, by wprowadzać zmiany w swojej okolicy” – powiedziała w czwartek przebywająca w Polsce założycielka i szefowa organizacji.

Vilardi oceniła, że także w Polsce, mimo że kobieta po raz trzeci stoi na czele rządu, wciąż potrzebne są zachęty, by kobiety angażowały się w życie polityczne. Jej zdaniem dobrym sposobem, by zdobyć niezbędne umiejętności, jest działalność w organizacjach pozarządowych. „Macie mnóstwo NGOs; kobiety, które przez nie przeszły, powinny zajmować oficjalne stanowiska – mają doświadczenie, wiedzę, dobrze znają swoje środowisko lokalne, zapewne wiedzą, jak rozmawiać z mediami” – powiedziała.

Dodała, że i w USA jej organizacja przekonuje kobiety, by angażowały się w politykę. „To jedna z największych rzeczy, które mamy do zrobienia w Stanach” – powiedziała. VoteRunLead mówiła, że – inaczej niż w przypadku organizacji pozarządowych - nie trzeba co roku starać się o granty, bo władze mają do dyspozycji budżety, a stanowisko z wyboru daje dużą siłę. Jak dodała, kobiety w Kongresie stanowią ok. 20 proc.; podobnie – na poziomie 20-25 proc. - kształtuje się średni udział kobiet we władzach lokalnych, choć w niektórych stanach, jak Minnesota, Colorado czy Vermont, jest ich ponad 40 proc.

By ułatwić kobietom angażowanie się w politykę – najpierw na poziomie lokalnym - VoteRunLead uczy je, jak zbierać pieniądze, jak prowadzić kampanię, jak rozmawiać z rodziną o kandydowaniu i godzić obowiązki rodzinne z aktywnością publiczną, jak nawiązywać kontakty z mediami, a także jak rozmawiać z szefem o zawieszeniu lub rezygnacji z pracy.

„Niektóre z naszych stanowych parlamentów płacą 12 tys. dolarów rocznie; to bardzo mało, kobiety, które mają środki finansowe, mogą sobie pozwolić, by na pewien czas zrezygnować z pracy lub znaleźć dodatkowe zajęcie, ale jeśli sprzedajesz okulary przeciwsłoneczne w miejscowym sklepie, trudno ci wziąć trzy miesiące wolnego” – tłumaczyła Vilardi.

Zaznaczyła, że tylko niewiele parlamentów lokalnych to praca w pełnym wymiarze, więc większości kobiet udaje się zachować pracę i pogodzić ją z aktywnością publiczną.

Zdaniem Vilardi trzeba podnieść poziom płac, by zwiększyć udział kobiet o niższych dochodach w lokalnej polityce. „Wykorzystujemy też technologie - nie ma powodu jechać pięć godzin do stolicy stanu, kiedy można połączyć się przez Skype’a. To swego rodzaju modernizacja demokracji” – powiedziała.

Kobiety, które szkoli organizacja Vilardi, mają z reguły dochody średnie lub niższe od średniej, połowa z nich ze względu na kolor skóry interesuje się prawami mniejszości. Większość jest przed czterdziestką. Jak wyliczała Vilardi, ok. jednej piątej ma już doświadczenie niezbędne w działalności publicznej, a tyle samo nigdy wcześniej nie myślało o polityce, ale ktoś je zachęcił; część już wcześniej chciała zdobyć umiejętności przywódcze.

„Jedna trzecia kobiet, które uczestniczą w naszym programie, nie identyfikuje z żadną z dwóch głównych partii. Mamy republikanki, konserwatystki, zielone, rodziny pracujące, demokratki, ale wielu kobietom, które do nas przychodzą, zależy na sprawach kobiet i udziale kobiet w życiu publicznym” – powiedziała.

Podkreśliła, że VoteRunLead jako NGO nie wspiera konkretnych kandydatów, lecz zajmuje się edukacją obywatelską.

Odniosła się też do obecnej kampanii prezydenckiej. Jej zdaniem kobiety będą raczej głosować na Hillary Clinton, kiedy dostanie nominację Partii Demokratycznej. Przewiduje, że postąpi tak nawet część zwolenniczek Republikanów, gdyby kontrkandydatem Clinton został Donald Trump. „Jeśli dostanie nominację, wiele z nich zatka nos i zagłosuje na Hillary”.

Zanim założyła VoteRunLead, Vilardi była m.in. wiceprezeską The White House Project – pozapartyjnej organizacji non-profit, działającej na rzecz zwiększenia liczby kobiet na stanowiskach przywódczych w organizacjach społecznych, partiach i instytucjach politycznych. TWHP przeszkolił ponad 15 tys. kobiet.(PAP)