Parlament Mołdawii zdecydował w piątek, że bezpośrednie wybory prezydenta kraju odbędą się 30 października. Wybór nowego szefa państwa ma pomóc w wyprowadzeniu Mołdawii z długotrwałego kryzysu politycznego.

Większość parlamentarna postanowiła ustalić datę głosowania "z góry, żeby zakończyć wszelkie spekulacje" sugerujące, iż nie będzie wyborów - wyjaśnił deputowany Sergiu Sirbu. "Wszyscy powinni wiedzieć, że wybory prezydenckie odbędą się i kiedy będą miały miejsce" - podkreślił.

Obecny prezydent Mołdawii Nicolae Timofti, którego mandat wygasł 23 marca, pozostanie szefem państwa do czasu wybrania i zaprzysiężenia swego następcy. Kampania wyborcza ma rozpocząć się 30 lipca, czyli 90 dni przed wyborami.

Na początku marca Sąd Konstytucyjny Mołdawii unieważnił ustawę z 2000 roku, na mocy której prezydent wybierany był przez parlament; powrócono do dawnego mechanizmu wyborczego w drodze głosowania bezpośredniego - informuje AFP.

Kryzys polityczny w 3,5-milionowej Mołdawii trwa mimo zaprzysiężenia w styczniu prounijnego rządu Pavla Filipa. Opozycja od miesięcy organizuje demonstracje antyrządowe w stolicy kraju Kiszyniowie, domagając się przedterminowych wyborów. Uczestnicy protestów, oburzeni obniżeniem standardów życia, zarzucają proeuropejskim partiom sprawującym władzę od 2009 roku, że nie przeprowadziły niezbędnych reform. Żądają też wyjaśnienia afery polegającej na wyprowadzeniu z mołdawskich banków ponad 1,5 mld dolarów.

Mołdawia nie miała rządu od 29 października 2015 roku, gdy na skutek wotum nieufności i wśród oskarżeń o korupcję upadł gabinet Valeriu Streleta. Premier Filip postrzegany jest jako sojusznik oskarżanego o korupcję na dużą skalę oligarchy Vlada Plahotniuca.

Mołdawia od początku ubiegłego roku miała już łącznie sześciu premierów. (PAP)

cyk/ ap/