"Obama uznał, że najlepsza droga do demokracji na Kubie prowadzi przez interesy i handel, a to amerykańska specjalność" - tak podsumowała dwudniową, zakończoną we wtorek wizytę prezydenta Baracka Obamy na Kubie wpływowa brazylijska "Folha de Sao Paulo".

"Wizyta ma historyczne znaczenie, co muszą przyznać nawet ci, którzy życzą Kubie i Obamie jak najgorzej" - podkreśla największy dziennik finansowej i gospodarczej stolicy Brazylii, Sao Paulo.

"Obama nie omieszkał jednak mówić o demokracji i prawach człowieka. Wie on, że droga do jednego i drugiego prowadzi przez interesy handlowe, co jest de facto amerykańską specjalnością" - podkreśla dziennik wydawany w nakładzie 300 000 egzemplarzy.

Wizytę Obamy w Hawanie inny wielki dziennik "O Estado do Sao Paulo" uznał za "najbardziej symboliczny gest w toku kampanii prezydenckiej w USA". Nastąpił on na miesiąc przed kongresem Komunistycznej Partii Kuby, a zbliżenie z USA stanie się niewątpliwie, wg gazety, głównym tematem jej obrad.

Sam Obama w wywiadzie dla telewizji ABC powiedział: "Zmiana na Kubie nastąpi i sądzę, że Raul (Castro) zdaje sobie z tego sprawę".

Amerykański prezydent nawiązał w oczywisty sposób w tym wywiadzie do prawdopodobnego następcy obecnego prezydenta Kuby, jego syna, 50-letniego pułkownika Alejandro Castro Espina, szefa kubańskiego wywiadu i kontrwywiadu, który odegrał kluczową rolę w rozmowach z prezydentem Putinem.

Już na wstępie wizyty na Kubie - przypomina "Jornal do Brasil" - Obama wyraził przekonanie, że embargo gospodarcze utrzymywane od pół wieku zakończy się.

Dziennik cytuje słowa prezydenta USA o tym, że w stosunkach między narodami amerykańskim i kubańskim następuje "nowa era".

"Lata zerwanych stosunków między obu narodami o mało nie doprowadziły do wojny nuklearnej" - przypominał Obama kryzys rakietowy z 1962 roku, wywołany przez Nikitę Chruszczowa.

Zapewnił jednocześnie, że "nie chce narzucać narodowi kubańskiemu żadnego modelu, ale nadszedł czas, aby ustalić, jakie wartości podzielamy".

W opinii innego wielkiego dziennika brazylijskiego "O Globo" ukazującego się w dawnej stolicy kraju, Rio de Janeiro, podróż Obamy do Hawany, skąd udał się do Buenos Aires, "może redefiniować stosunki Stanów Zjednoczonych z Ameryką Łacińską i doprowadzić do większego otwarcia ze strony wyspy".

"Obama i rząd kubański wykazali, że potrafią rozpoznać, gdzie jest przyszłość, i przygotowują dla niej grunt" - dodaje "O Globo".

W opinii komentatora gazety chilijskiej finansjery, "El Mercurio", wizyta Obamy w Hawanie jest "tylko pierwszym krokiem w nowych stosunkach USA-Kuba".

Obama nawiązując od obecnej formy rządów na Kubie podkreślał - co podchwyciła większość latynoamerykańskich mediów - "prawo każdej osoby do wyboru religii i rządu, który najbardziej jej odpowiada".

"Nie jest dla nikogo tajemnicą, że nasze rządy (USA i Kuby) nie zgadzają się co do wielu z tych punktów, podczas gdy Castro skrytykował ze swej strony karę śmierci, wojny prowadzone za granicą oraz nierówności społeczne istniejące w USA" - podkreślił Obama w rozmowie z dziennikarzami w Buenos Aires. "My mamy wyzwania rasowe, problemy w społeczeństwie, spuściznę lat segregacji rasowej i niewolnictwa, ale dzięki dyskusji stajemy się lepsi" - dodał.

Dzienniki i portale internetowe Ameryki Łacińskiej cytują szeroko również inne wypowiedzi prezydenta Obamy na Kubie: "Mówmy otwarcie: podjąłem historyczną podróż do Hawany (...) mimo przekonania, że demokracja jest lepsza od dyktatury. Wierzę w wolność wypowiedzi i zgromadzeń, wierząc, że osoby nie powinny być arbitralnie aresztowane".

"To samo - dodaje Obama - mówię, kiedy jestem w Chinach lub w Rosji, bądź rozmawiam z którymś z naszych sojuszników".