Chodzi o to, aby decydowała demokracja, a nie garstka ludzi - mówi prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na Marszu Wolności i Solidarności w Warszawie. Zorganizował go PiS w 34-tą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.

Prezes partii powiedział, że marsz jest z jednej strony marszem pamięci o stanie wojennym, ale z drugiej marszem dla przyszłości. Ma on być krokiem w kierunku, który zyskał poparcie społeczeństwa - powiedział Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że Solidarność skupiała w sobie idee walki Polaków o wolność. Jednak jej dziedzictwo zostało odrzucone. Dlatego musimy podjąć wyzwanie - oświadczył prezes PiS dodając, że rok 2015 jest tak samo ważny, jak 1980-ty czy 89-ty.

Jarosław Kaczyński podkreślił, że sensem walki jest odrzucenie odmawiania Polakom praw. Wygraliśmy wybory, ale nie możemy zmieniać prawa, nie możemy zmieniać Polski - powiedział prezes PiS. Tymczasem Polska wymaga naprawy. Prezes PiS dodał, że w latach 90-tych odrzucono plan budowy porządku moralnego, przedstawiony przez Jana Pawła II. Tych, którzy to zrobili, trzeba odsunąć - oświadczył Kaczyński.

To oni są przeciw nam, to oni wmawiają, że demokracja jest zagrożona. Prezes PiS oświadczył, że dzisiaj nie chodzi o demokrację. Chodzi o to, by demokracja mogła decydować, a nie garstka ludzi jednej strony - powiedział Kaczyński. Ludzi zaprzedanych obcym interesom, nie mającym nic wspólnego z interesem ogromnej większości Polaków. "Musimy to przełamać. Ta droga jeszcze przed nami, ale przejdziemy ją. Damy radę!" - zakończył Jarosław Kaczyński.