To pierwszy taki przypadek w Belgii, odkąd wprowadzono w tym kraju - w 2002 roku - prawo o eutanazji. Komisja odpowiedzialna za kontrolę przestrzegania przepisów w tym zakresie - skierowała jedną ze spraw do prokuratury. Lekarz, który uśmiercił swoją pacjentkę, może zostać oskarżony o zabójstwo. Przeciwnicy eutanazji wskazują, że to przypadek symboliczny, bo nadużyć jest dużo więcej.

Jak podają belgijskie media, chodzi o doktora Marca Van Hoeya, lekarza 85-letniej Simone, która zmarła w czerwcu w Antwerpii. Poprosiła o eutanazję, gdyż nie mogła znieść bólu po śmierci córki. Przed kamerą australijskiej telewizji - która nagłośniła sprawę - Van Hoey przyznał, że nie cierpiała ona na nieuleczalną chorobę - a to jest jednym z warunków eutanazji w Belgii.

- Ona chce umrzeć nie dlatego, że ma depresję, ale dlatego, że ma dość życia - mówił. Belgijska Komisja Kontroli i Ewaluacji Eutanazji skierowała sprawę do prokuratury.

Drieu Godefridi ze stowarzyszenia „Dossards Jaunes”, które sprzeciwia się eutanazji - krytykuje jednak to gremium podkreślając, że przypadek Simone jest tylko jednym z wielu, w którym wyraźnie złamano przepisy.

- To, że trzeba było czekać ponad 12 lat, by któryś z lekarzy został postawiony przed wymiarem sprawiedliwości, świadczy o całkowitej porażce belgijskiego systemu eutanazji - powiedział Polskiemu Radiu Godefridi.

Rocznie w Belgii przeprowadzanych jest około 50 eutanazji na pacjentach, którzy doznają psychicznego cierpienia.