Od kilkunastu dni dochodzi do coraz większej liczby incydentów, a fala przemocy sprawiła, że rząd zaostrzył kodeks karny. Eksperci obawiają się, że zamieszki przerodzą się w palestyńskie powstanie.
Wieczorem arabski napastnik wjechał w przystanek autobusowy niedaleko miasta Hadera, a następnie zaatakował nożem cztery osoby. Wszystkie trafiły do szpitala. To kolejny w ostatnich dniach atak nożownika na Izraelczyków. Ocenia się, że od początku października w podobnych incydentach zginęło już czterech Izraelczyków oraz 24 Palestyńczyków.
Także wieczorem palestyńskie rakiety wystrzelono w kierunku Izraela ze Strefy Gazy. Wcześniej, to Izrael ostrzelał Gazę w odwecie za poprzednie ataki rakietowe. Palestyńczycy twierdzą, że w izraelskim bombardowaniu Gazy zginęła kobieta w ciąży oraz jej 3-letnia córka.
Fala przemocy to efekt obaw Palestyńczyków, że Izraelczycy będą chcieli zagarnąć święte Wzgórze Świątynne w Jerozolimie. W ostatnim czasie zarówno w Jerozolimie, jak i w innych miejscach codziennie dochodzi do ataków nożowników. Z kolei na Zachodnim Brzegu dochodzi do zamieszek między Palestyńczykami a izraelskim wojskiem. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin rannych w starciach miało zostać ponad 300 osób.
Izraelski rząd wprowadził właśnie do kodeksu karnego minimum 4 lata więzienia za obrzucanie policji butelkami z benzyną i kamieniami. Zaostrzono też inne kary. A wcześniej premier Izraela zdecydował o zwiększeniu liczby policjantów i żołnierzy, pilnujących porządku w Jerozolimie.