Na Białorusi rozpoczął się sezon grzewczy. W tym roku ciepło do mieszkań popłynęło o 10 dni wcześniej niż w roku ubiegłym. Niektórzy Białorusini zastanawiają się, czy ma to związek z wyborami prezydenckimi. które się rozpoczęły wczoraj i potrwają do niedzieli.

Na Białorusi centralne ogrzewanie w latach ubiegłych włączano, gdy średniodobowa temperatura powietrza na zewnątrz domów nie przekraczała 8 stopni Celsjusza w ciągu 5 kolejnych dni. Dlatego w 2010 roku w Mińsku kaloryfery włączono 11 października. Dwa lata temu - 2 października.

W tym roku ogrzewanie zostało włączone na podstawie prognozy pogody, przewidującej przyjście chłodów i nocnych przymrozków. Białoruska telewizja poinformowała, że ciepło popłynie do domów stopniowo. Podano, że "w ciągu 3-4 dni pojawi się we wszystkich mieszkaniach w stolicy". Jeden dzień ogrzewania domów w Mińsku kosztuje 3 miliony dolarów. Mieszkańcy pokrywają około jednej piątej kosztów.