Ewa Kopacz nie widzi powodu, by organizować referendum w sprawie wieku emerytalnego, sześciolatków w szkołach, czy Lasów Państwowych. Premier uważa, że autorzy tego pomysłu nie liczą się z kosztami dla budżetu państwowego.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości wraz z grupą działaczy społecznych i związkowców spotkali się dziś z prezydentem Andrzejem Dudą. Rozmawiano o możliwości dopisania trzech kolejnych pytań do referendum, które odbędzie się 6 września. Po spotkaniu szef Solidarności Piotr Duda powiedział, że padła propozycja kolejnego referendum, które miałoby odbyć się 25 października wraz z wyborami do parlamentu.
Według Ewy Kopacz, pomysłodawcy trzech nowych pytań referendalnych nie biorą pod uwagę finansów państwa. "Komu zamierzacie zabrać, komu podnieść podatki" - pytała premier. Szefowa rządu uważa, że szczególnie kosztowny jest pomysł powrotu do niższego wieku emerytalnego. Według niej, obniżenie wieku emerytalnego to koszt dla budżetu około 100 miliardów złotych tylko w ciągu najbliższych ośmiu lat. Opozycji poleciła konsultacje u ministra finansów.
W ocenie premier Kopacz nie ma tematu prywatyzacji Lasów Państwowych, a problem został wymyślony do celów politycznych. Ewa Kopacz nie widzi też problemu z obniżeniem wieku obowiązku szkolnego. W jej opinii, wcześniejsze rozpoczęcie nauki w szkole to szansa dla dzieci.
Referendum, zarządzone przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, odbędzie się 6 września. Trzy pytania będą dotyczyły wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, zmiany sposobu finansowania partii politycznych oraz wprowadzenia zasady o rozstrzyganiu wątpliwości podatkowych na korzyść obywatela. Według części ekspertów na dopisanie kolejnych pytań do referendum 6 września jest już za późno.