Kolejne propozycje pomocy frankowiczom to gra przed wyborami. Tak uważa doradca inwestycyjny z TMS Brokers Sebastian Trojanowski.

Klub PO składa do laski marszałkowski projekt ustawy o restrukturyzacji kredytów we frankach i innych walutach. Projekt zakłada, że część zadłużonych będzie spłacała połowę zobowiązania, a pozostałą należność pokryje bank. Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi o pomocy frankowiczom mówił też prezydent elekt Andrzej Duda.
Sebastian Trojanowski ocenia, że pojawiające się propozycje są populistyczne i mają na celu pozyskanie poparcia dla polityków. Ekspert podkreśla, że jeśli prawo zostanie zmienione, ktoś za to będzie musiał zapłacić - w tym przypadku będą to akcjonariusze banków. Dodaje, że jeśli dochodziło do nadużyć przy zawieraniu umów pomiędzy kredytobiorcami, a bankami, powinny to rozstrzygać sądy, a nie partie polityczne.


Jak mówiła w Sejmie posłanka Platformy Krystyna Skowrońska, program ma obowiązywać do 2020 roku i dotyczyć tych, którzy kupili mieszkanie na własne potrzeby. Nie może ono mieć więcej niż 75 metrów kwadratowych, a dom - nie więcej niż 100 metrów kwadratowych. Limit nie obowiązuje w przypadku posiadania trojga lub więcej dzieci.
Zobowiązanie spłacania kredytu klient objęty programem ma podzielić z bankami, które kredytu udzieliły, po połowie. Koszt takiego rozwiązania dla banków to około 9-9,5 miliarda złotych.