W opublikowanym w internecie oświadczeniu grupa Półwysep Synaju przyznała się do wystrzelenia rakiet w kierunku Izraela. Według islamistów, miał to być odwet za wspieranie przez Izrael egipskiej armii, z którą radykałowie walczą obecnie na Synaju.
Grupa Półwysep Synaju sprzymierzona jest z Państwem Islamskim. To właśnie to ugrupowanie dokonało w środę zmasowanego ataku na kilka posterunków egipskich sił bezpieczeństwa. W starciach zginęło 17 żołnierzy i ponad stu rebeliantów. Wcześniej fanatycy grozili, że przejmą władzę w palestyńskiej Strefie Gazy pomiędzy Egiptem i Izraelem, a w przyszłości "zlikwidują państwo żydowskie". Eksperci uważają jednak te groźby za nierealne.
Egipski półwysep Synaj to jedno z najbardziej niespokojnych miejsc w regionie. Po zmianie władzy w Kairze przed dwoma laty nasiliły się tam ataki islamistów, a od tego czasu w starciach zginęło już 600 egipskich policjantów i żołnierzy.
Dzisiaj z niezapowiedzianą wizytą na Synaj przyjechał prezydent Egiptu Abdel Fatah al-Sisi. Jak informuje jego kancelaria, ma on tam dokonać przeglądu wojsk.