Trumna z ciałem Władysława Bartoszewskiego spoczęła w grobie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. W uroczystości pogrzebowej uczestniczyła rodzina zmarłego 24 kwietnia profesora, jego przyjaciele, najwyższe władze państwowe oraz licznie zgromadzeni warszawiacy.

Uroczystości miały charakter państwowy. Modlitwę odmówił kardynał Kazimierz Nycz, psalm odczytał naczelny rabin Polski - Michael Schudrich. Władysława Bartoszewskiego pożegnał osobistym wspomnieniem jego przyjaciel, profesor Marian Turski, członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, przewodniczący Rady Muzeum Historii Żydów Polskich.

Wcześniej, w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela, została odprawiona msza żałobna. Homilię wygłosił biskup pomocniczy krakowski Grzegorz Ryś. Po mszy Władysława Bartoszewskiego wspominali: prezydenci Polski i Niemiec Bronisław Komorowski i Joachim Gauck, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, premier Ewa Kopacz i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

"Nikt nie ma wątpliwości, że żegnamy dzisiaj człowieka wielkiego, człowieka wartego spiżu i marmuru"- mówił Donald Tusk podczas mszy żałobnej.

Przewodniczący Rady Europejskiej wspominał współpracę z Władysławem Bartoszewskim. Mówił, że wszyscy, którzy znali profesora, kochali go nie tylko za jego zasługi, ale też za to, że dawał im dużo radości i światła.

"Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był wzorem postaw obywatelskich" - mówił Bronisław Komorowski podczas mszy żałobnej. Prezydent przypomniał zasługi profesora podczas II wojny światowej, a także jego działaność opozycyjną po wyzwoleniu. Bronisław Komorowski mówił też o zasługach Władysława Bartoszewskiego dla pojednania polsko-niemieckiego i polsko-żydowskiego.

"Trudno jest pracować, a dla najbliższych - po prostu żyć bez pana" - mówiła podczas podczas mszy pogrzebowej Władysława Bartoszewskiego premier Ewa Kopacz. Szefowa rządu podkreśliła, że wciąż uczyła się od profesora odważnie stawiać czoła przeciwnościom.

Prezydent Niemiec Joachim Gauck nazwał Władysława Bartoszewskiego wielkim obywatelem i mężem stanu.

Przeżył różne epoki, ale w każdej z nich był po dobrej stronie. Tak Władysława Bartoszewskiego wspominał marszałek senatu Bogdan Borusewicz.

Życie Władysława Bartoszewskiego najlepiej objaśniają słowa Chrystusa: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój". Tak mówił o zmarłym historyku, pisarzu i dyplomacie biskup pomocniczy krakowski Grzegorz Ryś, który wygłosił homilię podczas mszy pogrzebowej. Biskup powiedział, że zrozumienie potrzeby pojednania z Niemcami zrodziło się u Bartoszewskiego w czasach okupacji, po spowiedzi u księdza Jana Ziaji, a potrzeby pojednania z Żydami - po spotkaniach z Zofią Kossak i Janem Karskim.

"Świat nam poszarzał, odeszła postać piękna i barwna" - mówił w czasie uroczystości pogrzebowych na Powązkach przyjaciel Władysława Bartoszewskiego Marian Turski. Wiceprzewodniczący Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce wspominał ostatnie spotkanie z Władysławem Bartoszewskim, do którego doszlo dwa dni przed śmiercią profesora, w auli Politechniki Warszawskiej. "Stał cały czas oparty o laskę, a potem wspiął się po schodkach na podium. Po oficjalnych przemówieniach szedł do wyjścia, ja mu wtedy towarzyszyłem. I poraz pierwszy usłyszałem z jego ust . Odpocznij, Władku, odpocznij, należy Ci się wytchnienie" - mówił Marian Turski.

Władysław Bartoszewski był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej polityki i życia społecznego. Historyk, pisarz i dyplomata. Niezłomny orędownik dialogu polsko-niemieckiego i polsko-żydowskiego. Kawaler Orderu Orła Białego. Honorowy obywatel państwa Izrael. Jego dewiza brzmiała: "warto być przyzwoitym". Pracował do końca. Zmarł w wieku 93 lat.