Premier Wielkiej Brytanii obiecuje, że jeżeli wygra wybory, to najpóźniej za dwa lata zorganizuje referendum ws. dalszego członkostwa Wysp w Unii. Gdyby Londyn zerwał z Brukselą, irlandzki PKB spadłby nawet o 3,1 proc.
Na wynik czwartkowych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii z równą niecierpliwością, co David Cameron i Ed Miliband, oczekiwać będzie premier Irlandii Enda Kenny. Jeśli u władzy pozostaną konserwatyści, zwiększy się szansa wystąpienia Londynu z Unii Europejskiej, a to oznacza, że Irlandia, która dopiero niedawno wyszła z potężnego kryzysu gospodarczego, znów wpadnie w kłopoty.
Brytyjski premier Cameron obiecał, że w przypadku pozostania na stanowisku najpóźniej na 2017 r. zaplanuje plebiscyt w tej sprawie, a ponieważ konserwatyści i opozycyjna Partia Pracy mają identyczne poparcie – po 33–34 proc. – taki scenariusz jest realny. Cameron wcale nie chce wyprowadzać kraju z Unii, a jedynie renegocjować warunki członkostwa, ale coraz bardziej eurosceptycznym wyborcom może to nie wystarczyć. Jak pokazuje niedawny sondaż ośrodka Populus, za Brexitem jest 39 proc. ankietowanych, a za pozostaniem we Wspólnocie – 40 proc.
To, czy wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii przyniosłoby jej więcej korzyści, czy strat, jest kwestią sporną. Według analizy think tanku Open Europe w najlepszym scenariuszu – gdyby Londyn wynegocjował z Brukselą umowę o wolnym handlu, a przy tym uwolnił się spod części unijnych regulacji – brytyjski PKB mógłby do 2030 r. wzrosnąć dodatkowo o 1,6 proc., w najgorszym wypadku – zmniejszyć się o 2,2 proc., choć bardziej realne jest, że wpływ rezygnacji z członkostwa wyniesie między +1 a –1 proc. PKB.
W przypadku Irlandii nie ma pozytywnych scenariuszy, są tylko złe i jeszcze gorsze. Jak szacuje Open Europe, ten pierwszy to spadek PKB do 2030 r. o 1,1 proc., ale w najgorszej wersji będzie to nawet 3,1 proc. Z kolei niemiecki Bertelsmann-Stiftung wylicza, że Irlandia będzie tym krajem Unii, który na wyjściu Wielkiej Brytanii straci najbardziej – w najlepszym wypadku jej PKB zmniejszy się o 0,8 proc., w najgorszym – 2,7 proc. – To największe geopolityczne zagrożenie dla Irlandii w najbliższych 12 miesiącach, ważniejsze niż wojna na Ukrainie czy sytuacja w Grecji – ocenia Stephen Kinsella, ekonomista z Uniwersytetu w Limerick.
Taka ocena nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Wielka Brytania jest największym partnerem gospodarczym Irlandii. Obroty między oboma państwami sięgają 1 mld euro tygodniowo, co przyczynia się do istnienia 400 tys. miejsc pracy. Zjednoczone Królestwo jest odbiorcą 16 proc. irlandzkiego eksportu towarów i 19 proc. eksportu usług. Ale już irlandzkie małe i średnie przedsiębiorstwa wysyłają do Wielkiej Brytanii 43 proc. eksportu. Bliskie związki nie ograniczają się tylko do handlu.
Dubliński Instytut Spraw Międzynarodowych i Europejskich szacuje, że w przypadku powstania barier handlowych między Wielką Brytanią a Unią irlandzki eksport spadnie o 3,6 proc. Bliskie związki nie ograniczają się tylko do handlu. W Wielkiej Brytanii mieszka ok. 1 mln osób urodzonych w Irlandii, z czego 90 tys. przybyło po wybuchu na Zielonej Wyspie kryzysu finansowego w 2008 r. Licząc łącznie wszystkie londyńskie lotniska, połączenia między stolicą Wielkiej Brytanii a Dublinem są obecnie najbardziej obleganą międzynarodową trasą lotniczą na świecie.
To, jak na irlandzką gospodarkę wpłynęłoby wyjście Wielkiej Brytanii z Unii, zależy przede wszystkim od tego, czy Londyn i Bruksela zdołają wynegocjować umowę o wolnym handlu, jaką ma np. Szwajcaria, czy też relacje opierałyby się na zasadach Światowej Organizacji Handlu, co oznaczałoby wprowadzenie ceł w niektórych sektorach. Ale nawet w tym lepszym scenariuszu eksporterzy musieliby ponosić dodatkowe koszty administracyjne.
Dla Irlandii skutki byłyby boleśniejsze, bo jest znacznie mniejszą gospodarką, a po drugie, choć wyszła już z kryzysu, to jego skutki – bezrobocie i konieczność zwrotu pomocy pożyczonej w ramach bailoutu – będzie odczuwać jeszcze długo. Z tego też powodu wciąż jest bardzo wrażliwa na niespodziewane czynniki wewnętrzne, mimo wzrostu PKB rzędu 3,5 proc. (w tym roku najszybciej rozwijający się kraj UE) i rentowności obligacji, która od lipca 2011 r. spadła z 14 do ledwie 0,7 proc. Zagrożenie polega więc na możliwości utraty efektów kilku lat bolesnych oszczędności.
Negatywne dla Dublina skutki Brexitu nie ograniczyłyby się do gospodarki. Wyjście Londynu oznaczałoby, że Irlandia straci jednego z najważniejszych sojuszników w Unii, a obecna równowaga sił między zwolennikami wolnego rynku a protekcjonistami przechyli się na stronę tych drugich. Wreszcie brak brytyjskich składek członkowskich do unijnego budżetu będą musiały uzupełnić pozostałe państwa. Według wyliczeń Open Europe do 2030 r. Irlandię będzie to kosztować dodatkowe 177 mln euro rocznie.
Choć Kenny z pewnością wolałby, aby nowy brytyjski rząd tworzyła Partia Pracy, już kilka miesięcy temu powołał w gabinecie komórkę, która ma ocenić i zmniejszyć konsekwencje ewentualnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Cameron, jeśli pozostanie na czele rządu, będzie zapewne mógł liczyć na poparcie irlandzkiego premiera we wszystkich próbach reformowania Unii czy uzyskania specjalnych warunków, bo im więcej mu się uda wynegocjować, tym większe szanse, że Brytyjczycy nie zdecydują się na całkowite wyjście.
Irlandzcy politycy zresztą mówią o tym wprost. – Statek o nazwie „Brexit” nie odpłynął. Jeszcze daleko do tego. Dlatego rząd ma zamiar podjąć wszelkie wysiłki, by utrzymać Wielką Brytanię zakotwiczoną w Unii. Utrzymanie niezmienionej Unii, z Wielką Brytanią w jej centrum, jest warte walki z pełną determinacją – mówił niedawno irlandzki minister spraw zagranicznych Charlie Flanagan. Ale równocześnie w irlandzkiej prasie zaczęły się pojawiać głosy przekonujące, że jeżeli Londyn zdecyduje się zerwać z Brukselą, to Dublin we własnym interesie powinien zrobić to samo. ©?
Konserwatyści i Partia Pracy mają identyczne poparcie – 33 proc.
10 proc. takie w marcu było bezrobocie w Irlandii; w szczytowym okresie kryzysu wynosiło ono 15 proc.
4,1 proc. wyniósł w zeszłym roku deficyt budżetowy Irlandii; w 2011 r. w efekcie przejęcia długów banków wynosił on 32,4 proc. PKB
0,72 proc. tyle w zeszłym tygodniu wynosiła rentowność 10-letnich obligacji irlandzkich wobec 14,76 proc. w lipcu 2011 r.
Czy Wielkiej Brytanii opłaca się wychodzić z UE? Możliwe scenariusze na Forsal.pl