Piotr Kulpa, lider unijnego projektu „Wsparcie dla administracji Ukrainy” i były wiceminister gospodarki, z optymizmem patrzy na reformy nad Dnieprem. – Główne uderzenia w korupcję już zostały wykonane – ocenia
Piotr Kulpa, były wiceminister gospodarki / Dziennik Gazeta Prawna
Jak pan się znalazł na Ukrainie?
Krajowa Szkoła Administracji Publicznej wraz ze swoim odpowiednikiem z Wielkiej Brytanii realizowała od 2011 r. twinning UE „Wsparcie ukraińskiej służby cywilnej”. W 2013 r. Brytyjczycy wycofali się z kierowania projektem i zgodzili się na dalszy udział, jeśli strona polska przejmie kierownictwo. KSAP podjął to wyzwanie, a ja w roli długookresowego doradcy kierowałem pracami ekspertów UE w Kijowie. Projekt zakończył się w marcu 2015 r.
Dlaczego Brytyjczycy się wycofali?
Wpłynęły na to głównie odmienności kulturowe. Ekspertom brytyjskim trudno było porozumieć się z ówczesnym szefem ukraińskiej służby cywilnej, który formalnie deklarował współpracę, a faktycznie ją uniemożliwiał. Z podobnych przyczyn wycofali się Duńczycy. Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż objęliśmy kierowanie projektem na tydzień przed rozpoczęciem protestów na Majdanie, co radykalnie zmieniło warunki działania.
Jak wygląda służba cywilna na Ukrainie?
Służba cywilna jest jedną z ważnych instytucji państwa i zwykle jest ona papierkiem lakmusowym jakości tego państwa. Poziom władzy urzędniczej na Ukrainie jest niewspółmiernie wyższy niż w którymkolwiek państwie UE, choć znacząco niższy niż w Rosji. Dla przykładu, w sytuacji, kiedy ziemia jest własnością państwa, a księgi wieczyste – tajne, w praktyce jednym podpisem urzędnika można z biedaka zrobić milionera i odwrotnie. Dlatego możliwym było, że starszy syn prezydenta Janukowycza w ciągu dwóch lat, zaczynając z niczego, stał się multimilionerem. Struktura administracji odzwierciedla brak przejrzystości instytucjonalnej, choćby w zakresie realizacji zasady trójpodziału władz. Jednolity mechanizm obejmuje system rządowy, parlamentarny i sądowniczy. W ten sposób politycznie zatrudniony pomocnik deputowanego zyskuje status pozwalający mu na objęcie stanowiska dyrektora departamentu.
Są to więc kwestie czysto polityczne?
Jak najbardziej. Do tego tatarsko-carsko-bolszewicka tradycja pojmowania władzy. Mówiąc obrazowo: w polskiej tradycji państwowej nie było przypadku premiera, który zostałby milionerem w wyniku sprawowania urzędu. W przedmajdanowej Ukrainie władza była postrzegana jako praktycznie jedyna przepustka do bogactwa bez zważania na podstawowe potrzeby obywateli.
Jakiś przykład?
Analizując system finansów Ukrainy na koniec 2013 r., doszedłem do wniosku, że jedynym rzeczywistym celem sprawnie realizowanym przez administrację był zakup rosyjskiego gazu i wspieranie związanych z tym procesem schematów korupcyjnych. Ukraina sama wydobywała wystarczającą ilość gazu dla pokrycia potrzeb ludności, a mimo to kupowała go jeszcze dwa razy więcej, płacąc po ok. 400 dol. za 1 tys. m sześc. Ludności wyznaczono absurdalne, nierealizowalne normy spożycia gazu, które były dwa razy wyższe niż w Jakucji (9 m sześc. na 1 mkw. miesięcznie). Do tych norm dostosowano dopłaty budżetowe w taki sposób, że konsument płacił ok. 50 dol. za 1 tys. m sześc. Zyskiem organizatorów tych schematów była różnica pomiędzy ceną zakupu i sprzedaży (350 dol.) oraz darmowy gaz dla firm oligarchów. Na zakup gazu i dopłaty do jego konsumpcji państwo wydawało więcej pieniędzy niż łączne realne nakłady na ochronę zdrowia, edukację i obronę narodową razem wzięte! Czysty kompradorski kolonializm. Dlatego ostatnio dokonane przez rząd Ukrainy urealnienie cen na gaz jest jednocześnie potężnym uderzeniem w korupcję. Warto też zwrócić uwagę, że pomimo problemów gospodarczych i wydatków obronnych związanych z wojną, dług Ukrainy jest kilka procent niższy niż w marcu zeszłego roku.
W Polsce służba cywilna od siedmiu lat ma zamrożone płace. Jak wyglądają zarobki ukraińskich urzędników?
Wynagrodzenie zasadnicze razem z premią to ok. 100–150 dol. Odpowiada to formalnym zarobkom przedsiębiorców, lekarzy, nauczycieli, jednak rzeczywiste realia życia są zupełnie inne, gdyż blisko 70 proc. gospodarki to szara strefa. Dlatego cena metra mieszkania jest porównywalna z polską, a restauracje i galerie handlowe nie cierpią na brak klientów. W niektórych urzędach, zwłaszcza w administracji podatkowej, urzędnicy otrzymują od przełożonych w kopertach nieformalne dodatki, których źródłem są łapówki od podatników. Niski rangą urzędnik podatkowy z miejscowości Browary powiedział mi, że w czasach Janukowycza było to ok. 700 dol. miesięcznie, a w listopadzie 2014 r. – ok. 100 dol. Nowy projekt ustawy o służbie państwowej zmierza do urealnienia płac urzędników, istotnego zwiększenia części stałej oraz zakłada wiele mechanizmów antykorupcyjnych.
Jak uzdrowić patologie?
Mechanizmy są znane i sprawdzone, czego najlepszym przykładem jest Gruzja. Istotne jest stwierdzenie, że ukraiński urzędnik nie może kraść bez przyzwolenia swojego szefa.
Może się okazać, że mimo podwyżek urzędnicy będą odczuwali pokusę, żeby w dalszym ciągu brać łapówki.
Wszystko zależy od konsekwencji władz i utrzymania determinacji obywateli, aby z tym skończyć. Uważam, że sytuacja zmienia się na lepsze i ten problem zostanie opanowany. Główne uderzenia w korupcję zostały już wykonane, zwłaszcza poprzez urealnienie cen gazu. Kolejnym krokiem była prawna likwidacja potrzeby uzyskiwania szeregu zgód i zezwoleń administracyjnych. Zlikwidowano wiele instytucji kontrolnych, których głównym celem było wymuszanie łapówek. Wprowadzono deklaracje majątkowe w stosunku do polityków i urzędników oraz członków ich rodzin. Przyjęto ustawę i powołano urząd antykorupcyjny oraz rozszerzono kompetencje audytu publicznego. Przygotowano też harmonogram prywatyzacji setek przedsiębiorstw państwowych. Takich działań są dziesiątki. Nadal jest wiele do zrobienia, jak choćby odtajnienie ksiąg wieczystych, jednak jakość państwa z każdym dniem wyraźnie się poprawia. Wszystko dzieje się w bardzo trudnych, wojennych warunkach, które same z siebie wymuszają racjonalizację. W momencie aneksji Krymu Ukraina miała 20 tys. żołnierzy – dziś jest to 10 razy więcej. Tak więc chociaż celem wojny hybrydowej prowadzonej przeciw Ukrainie jest jej osłabienie i destabilizacja, jej rzeczywistym skutkiem jest konsolidacja społeczeństwa i racjonalizacja państwa.
A jak wygląda nabór na stanowisko urzędnicze?
Tak jak w Polsce jest konkurs. Urzędnik trafia na najniższy szczebel i awansuje w ramach stanowisk i kategorii. Drogą na skróty jest ścieżka polityczna – stanowisko pomocnika deputowanego w krótkim czasie otwiera drogę do wyższych stanowisk państwowych. Niekiedy dziecko jednego deputowanego pomaga innemu deputowanemu, i wzajemnie. W istniejącym systemie urzędnikami są też szefowie urzędów centralnych i wiceministrowie. System ten przestanie istnieć wraz z przyjęciem nowej ustawy.
Czy naprawdę da się odczuć, że Polska jest sojusznikiem Ukrainy?
Praktycznie każdy kontakt – tak oficjalny, jak i bezpośredni, z ludźmi na ulicy – przepełniony jest wdzięcznością za wsparcie, które Polacy okazują Ukrainie w tym ciężkim dla niej okresie. Ukraińcy widzą i szanują postęp Polski, mierząc go jakością państwa, zasobnością portfela, długością życia czy stanem dróg. Nasz przykład jest jednocześnie inspiracją dla założenia, że poświęcenie, konsekwencja i sprawna infrastruktura instytucji publicznych prowadzą do sukcesu. Ponadto Polska, a szczególnie Najwyższa Izba Kontroli, jest źródłem wiedzy o blaskach i cieniach wdrożonych w Polsce rozwiązań instytucjonalnych. Jesteśmy doceniani przede wszystkim właśnie za pomoc w przenoszeniu tych doświadczeń.
Co pana drażni w Ukraińcach?
Akcentowanie roli narodu przy jednoczesnym lekceważeniu instytucji własnego państwa. Bardzo często nie dostrzegają, że chore państwo uderza w biologiczne podstawy narodu. Na szczęście to bardzo szybko się zmienia.
A jak odróżnić Ukraińca od Rosjanina?
Wystarczy zapytać, czyj jest Krym.