Życie dwóch policjantów, postrzelonych w nocy w Ferguson w Stanach Zjednoczonych, nie jest zagrożone. Szef policji hrabstwa Saint Louis w stanie Missouri poinformował, że policjanci nie odnieśli poważnych obrażeń.

Jednocześnie, Jon Belmar podkreślił, że funkcjonariusze "bardzo mocno oberwali" i mieli wiele szczęścia, że przeżyli. Jednemu z nich kula utkwiła koło ucha, a drugiemu pocisk przeszył ramię na wylot, wychodząc po prawej stronie pleców. "Dzięki Bogu, ostatniej nocy nie straciliśmy dwóch funkcjonariuszy" - dodał.

Jon Belmar poinformował, że śledczy mają już pewne podejrzenia o tym, kto mógł strzelać do policjantów. Nie chciał jednak podać szczegółów ze względu na dobro śledztwa. Zapewnił jedynie, że policja z hrabstwa Saint Louis sprawę traktuje priorytetowo i zrobi wszystko, by odnaleźć tych, którzy strzelali do funkcjonariuszy.

Policjanci zostali postrzeleni podczas demonstracji przed miejscowym posterunkiem policji. Według świadków, oddano tam od dwóch do czterech strzałów.

W Ferguson atmosfera jest napięta od czasu, gdy w sierpniu ubiegłego roku biały policjant zastrzelił czarnoskórego nastolatka. Po tym zdarzeniu w mieście wybuchły zamieszki.