Uważa, że miał prawo powołać się na klauzulę sumienia, dlatego domaga się powrotu do pracy. Znany ginekolog profesor Bogdan Chazan wytoczył szpitalowi proces za to, że został odwołany.

Dziś, przed pierwszą rozprawą powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż zostanie przywrócony na stanowisko dyrektora placówki. Podkreślał swoje osiągnięcia, które - jak mówił - świadczą o tym, że dobrze zarządzał szpitalem Świętej Rodziny. "Doprowadziłem do tego, że wiele pacjentek zdecydowało się korzystać z usług szpitala. Z każdym dniem ich przybywa" - mówił Chazan.

Z kolei jego pełnomocnik mec. Jerzy Kwaśniewski tłumaczył, że podstawą pozwu jest fakt, iż w ocenie profesora przyczyny jego odwołania były fikcyjne, a prawdziwym powodem - dyskryminacja ze względu na światopogląd. "Niezwłocznie po odmowie wykonania aborcji przez profesora Chazana, lekarz prowadzący pacjentkę, udzielił jej właściwej informacji. Skierował ją do innego lekarza, natomiast szpital Bielański także odmówił aborcji, wskazując, że termin zabiegu minął jeszcze zanim poprosiła o to profesora Chazana" - tłumaczył w sądzie mecenas Kwaśniewski.

Ze względu na tajemnicę lekarską, która obowiązuje przesłuchiwanych świadków, sąd utajnił proces. Wiadomo, że dziś zarezerwował na rozprawę w sumie 5 godzin. Szpital jednak nie chciał się wypowiadać.

W kwietniu zeszłego roku Chazan - powołując się na klauzulę sumienia - odmówił kobiecie wykonania w szpitalu aborcji, choć były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Z raportu urzędu miasta wynikało, że działając jako dyrektor szpitala, a nie będąc lekarzem prowadzącym pacjentki, nie mógł powołać się na klauzulę sumienia, ponieważ ma ona charakter indywidualny.

Kobieta zgłosiła się do szpitala w 22. tygodniu ciąży. Ostatecznie dziecko urodziła w innym szpitalu ale powodu ciężkich wad zmarło wkrótce po narodzinach. W warszawskim sądzie okręgowym jest jej pozew o zadośćuczynienie. Domaga się miliona zł.