Włoska opinia publiczna ze zdumieniem obserwuje sądową batalię właściciela supermarketów z dwójką swoich dzieci. Przedmiotem sporu jest firma, której rocznie obroty sięgają siedmiu miliardów euro.

Niecodzienne w tej historii jest to, że jej główny bohater Bernardo Caprotti, jeden z najbogatszych ludzi we Włoszech ma blisko dziewięćdziesiąt lat. Jest w doskonałej formie i dzielnie stawia w sądzie czoła dwójce swoich dzieci, którzy upominają się o przejęcie rodzinnego majątku.

Dwadzieścia lat temu Caprotti powierzył im akcje przedsiębiorstwa. Umowa cywilno-prawna zawierała klauzulę, że w każdej chwili ojciec może przejąć nad nimi kontrolę, nawet bez porozumienia z dziećmi. Tak stało się w 2011 roku i od tego czasu sprawą zajmowały się już sądy różnych instancji. Kolejna rozprawa w Mediolanie zakończyła się zwycięstwem sędziwego patriarchy, dzieci zaś zostały obarczone kosztami procesu w wysokości 200 tysięcy euro.