Gdy w połowie 2011 roku w atmosferze gigantycznego skandalu obyczajowego poszukiwano osoby na zwolnione przez Dominique Straussa-Kahna stanowisko dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego, oczy wszystkich zwróciły się na kobietę.

ikona lupy />
Małgorzata Góra-Dubiela, prezes Union Investment Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych / Media

Christine Lagarde w zasadzie nie miała konkurencji i została pierwszą w historii kobietą, która zajęła najwyższe stanowisko w jednej z największych globalnych organizacji finansowych

Zastąpiła mężczyznę uważanego za jednego z najpotężniejszych w świecie, mocnego kandydata na przyszłego prezydenta Francji. Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że ów mężczyzna schodził ze sceny publicznej oskarżony o jedno z najbardziej odrażających przestępstw: napaść seksualną na kobietę.

Czy ta nominacja to przypadek? Wielu obserwatorów twierdzi, że nie było w tym nic losowego. Według nich to symbol kończącej się wszechwładzy samców alfa w prezesowskich gabinetach. Do chwili, w której pani Lagarde umawiała się na pierwszą sesję zdjęciową w nowej roli, wiele się już wydarzyło w dziedzinie udziału kobiet w życiu publicznym. Początku tego światowego procesu należy poszukiwać w narodzinach feminizmu z przełomu XIX i XX wieku i znaczącym nasileniu się walki o równouprawnienie pań, szczególnie prowadzonej przez amerykańskie sufrażystki. W takim ujęciu ostatnie dziesięciolecie jest tylko naturalną kontynuacją zapoczątkowanej wówczas fali. W poszczególnych częściach świata przebiegało to z różną dynamiką, ale generalnie trudno nie zauważyć, że kobiety wykazały się w tym zakresie ogromną cierpliwością. Trzeba było dziesiątków pozytywnie zweryfikowanych przykładów kobiecej aktywności, by komentatorzy (oczywiście mężczyźni) przestali traktować to jako miły przypadek, coś w rodzaju sympatycznej niespodzianki w świecie garniturów i perfekcyjnie wiązanych krawatów.

Kobiety na szczytach władzy
Oswajanie świata z niewiastami na szczytach władzy trwa już mniej więcej pół wieku. Zaczęło się od polityki i z powodzeniem trwa do dzisiaj. Wystarczy przywołać historyczny już przykład Margaret Thatcher (do dzisiaj w wyszukiwarce Google po wpisaniu imienia Margaret była premier Wielkiej Brytanii znajduje się w pierwszej piątce odsłon) oraz Angeli Merkel, kanclerz Niemiec, która już od dekady trzyma twardą ręką europejską jedność. Ostatnie 10–15 lat to niebywała ekspansja kobiet także w świecie finansów. W USA i w Izraelu panie po raz pierwszy w historii stanęły na czele centralnych banków. Od roku pierwszą kobietą prezesem Systemu Rezerwy Federalnej (Federal Reserve System – Fed), czyli banku centralnego USA, jest Janet Yellen. To pierwszy taki przypadek w 100-letniej historii tej instytucji. I nie była to nominacja na zasadzie widzimisię. Barack Obama mianował ją na to stanowisko po tym, jak pod petycją w sprawie przekazania Yellen sterów Fed podpisało się 130 tys. osób, w tym 500 ekonomistów. Skończyła się też męska dominacja w finansowym sektorze na Dalekim Wschodzie. Na liście 100 najbardziej wpływowych kobiet w biznesie aż roi się od nazwisk i firm z tego regionu świata.

Polski ślad
Wyjątkowa sytuacja zdarzyła się też w Polsce w 2000 r. Kobiety sprawowały wówczas cztery najpoważniejsze stanowiska w polskich finansach. Prezesem NBP była Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceministrem skarbu odpowiedzialnym za finanse – Alicja Kornasiewicz, Maria Wiśniewska była prezesem Banku Pekao SA, a Henryka Pieronkiewicz – PKO BP. Co ciekawe polski ślad jest także w biogramach obecnych prezesek banków centralnych USA i Izraela. Polskie korzenie ma Janet Yellen. Jej dziadek pochodził z Suwałk. Związki z naszym krajem ma nie tylko szefowa Fed, ale też prezes Banku Izraela. Ojciec mianowanej na to stanowisko w 2013 roku dr Karnit Flug urodził się w Łodzi. Flug, która w Izraelu, podobnie jak Yellen w USA, jest pierwszą kobietą na czele banku centralnego, ekonomię ma we krwi. Jej ojciec skończył po wojnie ten kierunek na Uniwersytecie Warszawskim i później przez lata pracował w izraelskim ministerstwie finansów.

Czy to wszystko, co dzieje się na światowych salonach władzy i w ważnych polskich instytucjach, znaczy, że kobietom udało się uwolnić od mężczyzn także na niższych piętrach drabiny społecznej, przełamać wielowiekowe stereotypy i przebić mityczny szklany sufit? Polska stanowi dobre źródło obserwacji.

Mniej więcej co trzecia firma jest zakładana przez kobietę i zapewne rację mają ci, którzy twierdzą, że Polki odziedziczyły przedsiębiorczość w genach. Wojny i powstania sprawiały, że często musiały radzić sobie same. Po 1989 r. w sposób naturalny nastąpił wysyp kobiecych firm. Statystyki stawiają nas w europejskiej czołówce.

A zatem kobieca aktywność w biznesie byłaby rodzajem dziejowego zobowiązania: „bo już nasze babcie…”? Zjawisku wzrostu aktywności zawodowej pań przygląda się wiele krajowych ośrodków naukowo-badawczych i innych instytucji. Z badań Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika np., że powody, dla których kobiety i mężczyźni zakładają własne firmy, są te same. Mają też podobne problemy z ich prowadzeniem. Różnica jest taka, że płeć piękna jest ostrożniejsza i woli działać w pojedynkę. Stąd już tylko krok do bardziej pogłębionych refleksji.

Katarzyna Pawlikowska i Dominika Maison, autorki pracy pt. „Polki. Spełnione Profesjonalistki, Rodzinne Panie Domu czy Obywatelki Świata?”, zauważają, że znacznym uproszczeniem jest traktowanie kobiet jako badawczego monolitu, który powstał w opozycji do mężczyzn. „Polki konsumentki, Polki obywatelki, Polki żony/partnerki, Polki matki, Polki profesjonalistki, Polki uwodzicielki, Polki wierzące, Polki niewierzące, Polki liberalne, Polki feministki, Polki konserwatywne, Polki przedsiębiorcze, Polki kapłanki ogniska domowego, Polki aspirujące, Polki szczęśliwe, Polki rozczarowane, Polki… No właśnie – jakie są teraz Polki? Zapraszamy do wspólnego odkrywania!” – napisały autorki we wstępie

Siedem grup kobiet
Dzięki nowoczesnej analizie badawczej – tzw. analizie skupień, wyłoniły aż siedem diametralnie różnych grup kobiet: Spełnione Profesjonalistki, Obywatelki Świata, Zachłanne Konsumpcjonistki, Rodzinne Panie Domu, Niespełnione Siłaczki, Rozczarowane Życiem oraz Osamotnione Konserwatystki. „Kobiety w tych segmentach różnią się po części cechami demograficznymi, ale, co znacznie ciekawsze, przede wszystkim wyznawanymi wartościami, światopoglądem, potrzebami, podejściem do życia, pracy czy rodziny” – podkreślają.

Każda z tych grup ma własną dynamikę. Weźmy np. Spełnione Profesjonalistki. To już ok. 10 proc. kobiet w Polsce. Według prof. Dominiki Maison to „Optymistki, osiągające sukces, kobiety zrealizowane, które czerpią radość z pracy”. Jej zdaniem liczebność tej grupy na pewno będzie rosła. Na drugim biegunie są Niespełnione Siłaczki. One także chcą być kobietami sukcesu i rodzina nie jest dla nich najważniejszą wartością, chcą to zmienić, zmieniać się na lepsze, rozwijają się, ale… Coś im nie wychodzi i w pracy nie potrafią się spełnić. Ogólnie z badań wynika, że ponad połowa ankietowanych (56 proc.) jest szczęśliwa. Głównym powodem zadowolenia pań jest udane życie rodzinne (96 proc.), małe przyjemności (92 proc.) i przyjaciele (91 proc.). Jest i ciemniejsza strona: aż 45 proc. respondentek na co dzień czuje się zmęczona, a 34 proc. – zestresowana. Najczęstszymi przyczynami złego samopoczucia u Polek i przyczyną codziennych zmartwień są przede wszystkim finanse (65 proc. wskazań), troska o bliskich (63 proc.) i zdrowie (50 proc.). Mniej niż 1/3 naszych rodaczek jako bolączki dnia codziennego wymieniła złe relacje z partnerem (29 proc. wskazań) oraz problemy wychowawcze z dziećmi (27 proc.)

Czy taki zbiór: od profesjonalisty do samotnego Don Kichota i od człowieka szczęśliwego do martwiącego się stanem rodzinnych finansów frustrata, mógłby opisywać również męski świat? Zapewne mógłby, i to równie wyczerpująco. Gdyby nie siła stereotypu. No bo jak „prawdziwego, twardego” mężczyznę rozszyfrować jako np. „rodzinnego pana domu”?

Finansowe stereotypy
Stereotyp ciągle rządzi we wszystkich aspektach życia publicznego, w tym w interesującym nas aspekcie wolności finansowej kobiet. Co ciekawe, nośnikami stereotypów są zarówno mężczyźni, jak i… same kobiety. Mocno zakorzeniony jest pogląd np. o kobietach niepotrafiących oprzeć się pokusie wydania pieniędzy na drobne przyjemności. Tymczasem z corocznego badania prowadzonego przez Fundację Kronenberga przy Citi Handlowym pn. „Postawy Polaków wobec oszczędzania” wyraźnie wynika, aż 40 proc. kobiet spośród zarządzających domowymi budżetami twierdzi, że panuje nawet nad najdrobniejszymi wydatkami, a tylko co dziesiąta Polka przyznaje, że nie ma nad nimi kontroli. Wśród „racjonalnych i przewidywalnych” mężczyzn odsetek niepanujących nad własnymi wydatkami jest dwukrotnie wyższy (22 proc.)!

Mało? Badania pokazują również, że kobiety w Polsce mają bardziej racjonalne podejście do oszczędzania i większe zaufanie do banków niż mężczyźni. Chętniej niż oni wybierają lokaty (16 proc.) oraz konta oszczędnościowe (13 proc.). Wśród mężczyzn zaś jako najbezpieczniejsza forma odkładania pieniędzy dominuje… gotówka przechowywana w domu (19 proc.).

Gdy nadawaliśmy debacie tytuł „Fortuna jest kobietą”, mieliśmy na myśli mitologiczną rzymską boginię kierującą ludzkimi losami. Jest jeszcze drugi, bardziej popularny, przyziemny sens tego słowa: fortuna to bogactwo, mnóstwo pieniędzy, rodzaj materialnego spełnienia. Które z tych znaczeń bardziej pasuje do opisu roli spełnianej przez współczesne Polki w życiu swoich rodzin i państwa?

Monika Lipowska

Debata DGP: Przedsiębiorczość – nowe horyzonty dla kobiet

Nieco prowokujący temat: fortuna jest kobietą wyznaczono dyskusji, która toczyła się przede wszystkim wokół pozycji współczesnej kobiety w Polsce. Żeby odpowiedzieć na pytania z tym związane, należy przeanalizować portret Polki czy raczej, jak podkreślano, różnych grup Polek. Bo kobieta lansowana w mediach: typ spełnionej bizneswoman nastawionej na karierę, nie oddaje jej prawdziwego obrazu.

ikona lupy />
Prof. dr hab. Dominika Maison, psycholog z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i Dom Badawczy Maison / Media

W redakcji Dziennika Gazety Prawnej spotkały się kobiety spełniające się w różnych rolach: Małgorzata Góra-Dubiela, prezes Union Investment Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, Katarzyna Przyborowska, radca prawny, prowadzi kancelarię Lege Artis, prof. dr hab. Dominika Maison, psycholog z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i Dom Badawczy Maison oraz Maria Rotkiel, terapeutka, psycholog, trenerka i autorka poradników psychologicznych.

się odpowiedzieć na pytanie, co zdynamizowało procesy emancypacyjne i czy rok 1989 oraz uwolnienie przedsiębiorczości, na niespotykaną dotąd skalę, wyznaczył kobietom w Polsce nowe horyzonty? Czy zatem nie warto na te procesy spojrzeć właśnie z takiej perspektywy?

– Eksplozja przedsiębiorczości nastąpiła wraz z tzw. ustawą Wilczka. Miałam wówczas 10 lat i nie pamiętam tego z własnego doświadczenia, ale wiem, że dziś wiele osób marzy, żeby tamte regulacje wróciły – zaczęła mecenas Katarzyna Przyborowska. – Przepisy były przejrzyste i czytelne, a przedsiębiorcom przyszło działać w prawie komfortowych warunkach. Dziś – patrząc z perspektywy prawnika – gdy przedsiębiorca rozpoczyna działalność, to napotyka na takie meandry prawa, że nie jest w stanie poradzić sobie z nimi samodzielnie. Nowe przepisy, nieustanne nowelizacje, roczniki Dziennika Ustaw stają się coraz grubsze. Krótko mówiąc: nie przesadzałabym z tym wybuchem aktywności po wyborach z 4 czerwca, a co za tym idzie, z opinią, że była to jakaś szczególna cezura w przyspieszeniu emancypacyjnym – dodała pani mecenas.

Wtórowała jej Dominika Maison. – Dwie kwestie się wówczas zderzyły: zmiany prawne i polityczne. Miały one kolosalny wpływ na życie kraju. Jednak akurat na zmianę roli kobiety – już nie. To są procesy bardziej długoterminowe, wymagają lat. Również wejście Polski do Unii Europejskiej nie ma tu znaczenia. Zawsze trzeba przy tym pamiętać, że nie możemy mówić ogólnie o kobietach, są różne grupy i podgrupy, niektóre z nich wchłonęły nowoczesne wartości i ich aspiracje są bardzo zbliżone do tych, jakie mają panie na Zachodzie. Ale wciąż są kobiety tradycyjne, konserwatywne i nie jest to tylko kwestia różnicy wieku, ale wartości, potrzeb, stylu życia i modelu rodziny, osobowości. To wszystko ma większy wpływ na kształtowanie roli płci pięknej w społeczeństwie niż to, że coś się gospodarczo i politycznie zmienia. Niewiasta, która miała w sobie ducha sprawności, przedsiębiorczości, była i jest nastawiona na samorealizację, miała to zarówno w czasach komuny, ma to i teraz – stwierdziła Maison.

ikona lupy />
Katarzyna Przyborowska, radca prawny, prowadzi kancelarię Lege Artis / Media

Według Małgorzaty Góry- Dubieli musimy unikać częstego błędu, iż postrzegamy świat takim, jakim go sami przeżywamy i doświadczamy. – W Warszawie i w dużych miastach funkcjonujemy w istocie w bardzo zamkniętym, wielkomiejskim środowisku i nie zdajemy sobie sprawy, jak żyją inne grupy kobiet w Polsce. Jeśli mówimy o statystykach, to one mogą być mylące. Z mojego doświadczenia wynika, że większość grup społecznych w naszym kraju funkcjonuje w atmosferze współpracy międzypłciowej i wspólnie przyjmuje to, co im los niesie. Owszem mamy inne podejście, odmienne nastawienie i zachowania, ale nie należy z tym walczyć, a wręcz przeciwnie umożliwiać kobietom i mężczyznom wykorzystywania tych naturalnych własnych skłonności właśnie po to żeby osiągnąć cele wspólne. Czy przełom 1989 roku przyniósł wzrost zaangażowania? Tak, ale wiążę to raczej z dużo wcześniejszym wydarzeniem w naszych dziejach, z rokiem 1945. Zakończenie II wojny światowej to był ten moment, który zmusił Polki do pracy. Kobiety musiały włączyć się w utrzymanie rodziny, nie tylko w domu, ale też poprzez zdobywanie pieniędzy w pracy – przekonywała prezes Union Investment.

Rozmowy o finansach tak trudne jak o seksie?
– Myślę, że dla wielu ludzi w Polsce rozmawianie o pieniądzach jest prawie takim tabu jak rozmowy o seksie – powiedziała Dominika Maison. Przy prowadzonych przez nią badaniach nad edukacją finansową dzieci rodzice bardzo często powtarzali: „o pieniądzach będziemy rozmawiali, kiedy będzie dorosły”, „po co mu o takich rzeczach mówić, po co mu psuć dzieciństwo”. – To błędne podejście, bo kiedy na przykład dziecko chce, aby mu rodzice coś kupili, co wykracza poza ich możliwości finansowe, można w tym momencie zamiast robić uniki, wyjaśnić, jaka jest zależność między zakupami a pieniędzmi, pieniędzmi a pracą, że czasem one są, czasem ich nie ma itp.– zachęcała.

Zdaniem Marii Rotkiel rozmowa o pieniądzach jest nawet trudniejsza niż o seksie. W jej „kryzysowych” rozmowach z parami problem pojawia się, kiedy dochodzą do kwestii finansowych. – Rozmowa powinna być prosta: ile pani/pan zarabia, robimy listę wydatków, próbujemy spisać najprostszy, prymitywny wręcz biznesplan. I tu jest problem. Szczególnie kobietom rozmowa o finansach kojarzy się jako niewłaściwa, godzącą w miłość. Często słyszę: jak my już tak zaczniemy rozmawiać, zaczniemy rachunki zbierać, to jest koniec naszego związku – zdradza.

Kobiety pięknie różnią się od mężczyzn
To kolejny obszar stereotypów na temat pozycji kobiety we współczesnej Polsce. Według Dominiki Maison aktywność w tej sferze nie zależy od płci. – Jestem zwolenniczką głębszego przyjrzenia się problemowi, bardziej z perspektywy różnic indywidualnych. Takie kwestie jak rozrzutność czy skłonność do oszczędzania nie są zdeterminowane płcią. Są zarówno oszczędne kobiety, jak i oszczędni mężczyźni. To samo z rozrzutnością – wyjaśniła. Zaznaczyła jednak, że różnice w podejściu kobiet i mężczyzn do finansów można zauważyć. Kobiety cechuje większa odpowiedzialność za rodzinę w podejmowaniu decyzji finansowych.

Prezes Góra-Dubiela przytoczyła dane, według których 67 proc. inwestorów to mężczyźni, a 43 proc. – kobiety. Można oceniać, że mężczyźni częściej inwestują w bardziej skomplikowane produkty finansowe. Za to wśród pełnomocników do zarządzania jest 59 proc. kobiet i 41 proc. mężczyzn. – Zaskoczyło nas, że w grupach wiekowych do 20 roku życia jako właściciele rachunków dominują kobiety, a między 20.–35. rokiem życia – mężczyźni, natomiast między 36. i 46. rokiem życia – znowu kobiety – powiedziała.

W dyskusji podkreślano, że taki stosunek mają kobiety do wszystkich rodzajów aktywności w finansach.

ikona lupy />
Maria Rotkiel, terapeutka, psycholog, trenerka i autorka poradników psychologicznych / Media

Małgorzata Góra-Dubiela zwróciła uwagę na stosunek kobiet do ryzyka finansowego przy inwestowaniu. Kobiety, gdy myślą o inwestowaniu swoimi lub powierzonymi im pieniędzmi, to podchodzą do tego inaczej niż mężczyźni. – Mężczyźni częściej działają według schematu: bodziec – reakcja, i to błyskawiczna reakcja. Faktycznie są bardziej otwarci na ryzyko. Kobiety generalnie biorą pod uwagę szerszą perspektywę czasową, częściej korzystają z różnego rodzaju analiz, dodatkowych źródeł informacji. Takie postępowanie wpływa na ich sposób pracy. Dłużej podejmują decyzje, myślą o ryzyku, konsultują się, a mężczyźni podejmują najczęściej decyzje indywidualnie – wyjaśniła.

– W statystycznym domu, kiedy raptem brakuje pieniędzy, to ma je na pewno kobieta. Może nie zawsze potrafi zainwestować, ale w przysłowiowej skarpecie to ona będzie je miała – powiedziała Maria Rotkiel. – Prawdą jest, że kobiety patrzą bardziej globalnie i przyszłościowo. Musi ona też wiedzieć, ile miesięcznie trzeba przeznaczyć na codzienne zakupy, wydatki na dziecko, lekarza… i jeszcze mieć jakieś zabezpieczenie na wszelki wypadek – dodała.

Konieczność, a może wolność?
Dojrzała, nieźle wykształcona, poświęca pracy więcej czasu niż osoba na etacie. Taki jest statystyczny portret Polki prowadzącej własny biznes. Rodaczki stoją na czele co trzeciej rodzimej firmy. Gdy analizuje się statystyki UE, to jesteśmy powyżej średniej. Uczestniczki dyskusji w DGP zastanawiały się nad motywacją kobiet i przyczynami przedsiębiorczości płci pięknej. Czy to konieczność, czy raczej samodzielny wybór, którą to możliwość dostały wraz z wolnością finansową?

– W Polsce wciąż żywy jest mit Matki Polki. To wręcz archetyp kobiety, która sobie ze wszystkim poradzi. Panie w naszym kraju bardzo łatwo weszły w wyzwanie samorealizacji finansowej i zawodowej. „A co? Ja też założę firmę”. Jesteśmy silnie zmotywowane do „bycia bohaterką”. Ewidentnie w ostatnich 10–20 latach takich postaw jest więcej – zaczęła Dominika Maison.

– Skąd zatem w Polsce tak dużo przedsiębiorstw kobiecych – zastanawiała się mec. Katarzyna Przyborowska. Jej zdaniem jest to efekt m.in. dużej podaży pomocowych programów unijnych dla pań wracających po urodzeniu dziecka na rynek pracy. – Były one bardzo promowane, a tym z małymi dziećmi znacznie łatwiej było otworzyć firmę. Warto zauważyć, że nie zawsze były to tylko przedsiębiorstwa stricte kobiece. Nierzadko żona je tylko otwierała, bo jej łatwiej było spełnić warunki. Drugi nurt to panie, które uciekają z korporacji, bo nie są w stanie sprostać oczekiwaniom pracodawcy i pracować od 9 do 21 (albo i dłużej). Choć nie jest to model obowiązujący we wszystkich korporacjach, to jednak występujący dość często – wyjaśniła mecenas.

– W mediach toczy się dyskusja o wspieraniu kobiet w osiąganiu sukcesu zawodowego. Ale co to znaczy? Czy sukces dla kobiety – ba, dla człowieka w ogóle – ma tylko wymiar zawodowy? Nie! Powinien w tym być także komponent rodzinny i element rozwoju osobistego. W związku z tym uproszczonym postrzeganiem kobiecego sukcesu próbuje się nam w niezbyt mądry sposób pomóc poprzez różne ułatwienia w sferze zawodowej, np. propozycje parytetów. Moim zdaniem efekt jest odwrotny od pożądanego: podważa kompetencje kobiet, ich sprawność i samodzielność w realizacji życiowych celów. Warto kształtować takie środowisko pracy, które wspierałoby równowagę między życiem zawodowym i prywatnym wszystkich pracowników, zarówno kobiet aktywnych zawodowo, które pragną się spełniać tylko na tym polu, jak i tych, które z różnych życiowych powodów łączą pracę z zajmowaniem się domem. Kluczem jest stworzenie systemowych ułatwień, które pozwolą kobiecie łączyć wszystkie dziedziny i nie czuć się właśnie jak eksploatowany cyborg. Można, kosztem wielkiej mobilizacji sił, pracować przez pewien czas na kilku etatach lecz zwykle powoduje to wypalenie i po 10–20 latach pozostaje coraz wolniejsza jazda na resztkach paliwa. Rozwinięty system przedszkoli oraz odpowiednie ulgi podatkowe to mogłyby być pierwsze kroki na tej drodze, ale pełne rozwiązania systemowe musiałyby uwzględniać cały szereg innych istotnych czynników – podsumowała Małgorzata Góra-Dubiela.

Góra-Dubiela. – Wyniki badań pokazują wyraźnie, że kobiety są dużo bardziej nastawione na branie współodpowiedzialności za finanse domowe – podała Dominika Maison. Z kolei mężczyźni wybierają tradycyjny podział: oni powinni tylko zapewnić finanse, ale kobieta, nawet gdy zarabia, powinna zadbać o dom. Jaka jest tego konsekwencja? W mojej ostatniej książce („Polki. Spełnione Profesjonalistki, Rodzinne Panie Domu czy Obywatelki Świata?” – autorstwa Katarzyny Pawlikowskiej i Dominiki Maison) opisuję wyodrębnioną na podstawie analiz statystycznych grupę Polek, która została nazwana „Niespełnione Siłaczki”. One miotają się, są rozdarte wewnętrznie: chciałyby mieć partnerski układ, bo przecież pracują full time, ale mają poczucie, że w domu wciąż to tylko one są za wszystko odpowiedzialne. To są kobiety, które uważają, że nie może być w domu np. nieposprzątane. To jest zderzenie dwóch systemów wartości: nowoczesnego – spełnionej zawodowo kobiety nastawionej na realizowanie własnych celów i potrzeb, z tradycyjnym – pani domu, która musi posprzątać i uprać, a jeśli to nie jest zrobione – to ma dyskomfort, „bo jest bałagan”. To jest niestety największa grupa – stanowi 24 proc. Polek – kontynuowała Maison. Dodała jednak, że należy zaznaczyć, że są cały czas kobiety, które dobrze się czują w roli pani domu, to nazwane przez nas „Rodzinne Panie Domu” (13 proc. Polek).

– Jeśli są w tym autentycznie spełnione, to wszystko jest w porządku i nie należy ich zmuszać do zawodowej samorealizacji. Ale są także kobiety spełnione zawodowo, nastawione na samorealizację i potrafiące sobie odpuścić obowiązki domowe, co nie znaczy, że zaniedbujące rodzinę. Dla nich jednak ważniejsze jest porozmawianie z dzieckiem lub wyjście z mężem na spacer niż ugotowanie czy posprzątanie. Jest to kontrast z wcześniej wspomnianymi „Niespełnionymi Siłaczkami”, w których cały czas jest konflikt: bardzo chciałyby być w pełni zrealizowane zawodowo, ale nie mogą, bo muszą jeszcze np. posprzątać mieszkanie, nie potrafią żadnej z tych sfer odpuścić. Dodatkowym utrudnieniem jest oczekiwanie, że mąż nie tylko pomoże w domu, ale że zrobi to z własnej woli. Tymczasem mężczyźni mówią wprost: gdyby kobieta mi powiedziała, to ja bym to zrobił. To powoduje jeszcze większą frustrację – mówiła Dominika Maison.

Polska nie potrzebuje parytetów
Uczestniczki debaty zwróciły też uwagę na tendencje przy obsadzaniu stanowisk w polityce lub biznesie. Ich zdaniem w Polsce problem jest sztucznie animowany. W ocenie całej czwórki nie jest bowiem pod tym względem wcale tak źle, jak niektórym się wydaje. – Pewne obszary aktywności można sztucznie pobudzać (np. wprowadzenie urlopów tacierzyńskich), ale nie ma sensu przesadzać i upierać się przy laboratoryjnym podziale 50 proc. na 50 proc. w każdej dziedzinie – przekonywała Katarzyna Przyborowska.

Małgorzata Góra-Dubiela wskazała, że Polska góruje pod tym względem nad takimi państwami jak: Niemcy, Włochy lub Francja. – I są to różnice ogromne, wystarczy spojrzeć np. na polskie banki spółdzielcze. Na 1300 osób zasiadających w zarządach banków spółdzielczych ponad połowa to kobiety – podkreśliła. Wbrew powszechnej opinii niewiele jest również kobiet na wysokich stanowiskach w krajach skandynawskich. Bardziej zaawansowane są kraje anglosaskie. Tam w pełni aktywnych jest więcej kobiet.

Prezes Union Investment zaapelowała, by nie czerpać wzorców z bardziej konserwatywnych krajów. – Sami twórzmy te standardy. To jest też kwestia poczucia wartości, a kobiety mają skłonność do kupowania męskiego schematu kariery – dodała.

Na nieco inną stronę tego problemu zwróciła uwagę Dominika Maison. – Dlaczego w polityce nie ma zbyt wielu pań? Postuluje się stworzenie parytetu w wyborach. Tymczasem wielu kobiet to zwyczajnie nie interesuje. Dajmy im prawo do wypełnienia tych miejsc, na które mają ochotę, np. nie wszystkie muszą po równo z mężczyznami być na wyższych stanowiskach. Przypomnijmy sobie wspomniane wcześniej „Rodzinne Panie Domu”, często pracujące, ale niezainteresowane awansem. Jeśli jednak chcą – umożliwiajmy to, jeśli nie – niech pracują na niższych stanowiskach – przekonywała.

W dalszej części dyskusji podkreślano, że warto byłoby dociec, na ile jest to „genetyczna kwestia kobiecej odpowiedzialności”, a na ile wynik męskich oczekiwań. Innymi słowy: na ile oni chcieliby, żebyśmy właśnie takie były, nadmiernie zaradne i jednocześnie rozdarte między dom i pracę. Odpowiedź wcale nie musi być jednoznaczna. Z różnych badań wyłania się model związku współdecydującego we wszystkich sprawach finansowych. W tym kontekście uczestniczki dyskusji postulowały potrzebę badań zachowań mężczyzn.

Debatę prowadziła i spisała
Monika Lipowska.