Ostatnie lata w świecie finansów należą do pań. W USA i w Izraelu kobiety po raz pierwszy w historii stanęły na czele centralnych banków. Skończyła się też męska dominacja w finansowym sektorze na Dalekim Wschodzie. Czy to znaczy, że już udało się przebić szklany sufit?

W styczniu Janet Yellen świętuje pierwszy rok w zarządzie Fed, czyli banku centralnego USA. Ta 68-letnia ekonomistka jest pierwszą kobietą prezesem tej instytucji w jego 100-letniej historii. Zanim została nominowana przez Baracka Obamę na to stanowisko i zaakceptowana w głosowaniu senatorów pod petycją, w sprawie przekazania Yellen sterów Fed podpisało się 130 tys. osób, w tym 500 ekonomistów. Nie dziwne?

Yellen budowała swą pozycję od lat. W amerykańskim banku centralnym pracowała przeszło połowę swej zawodowej kariery, od 2010 roku była wiceprezesem tej instytucji. To w kawiarni Fed poznała swojego męża, George’a Akerfolda, późniejszego zdobywcę Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Rok przed kryzysem finansowym w 2008 roku przewidziała krach na amerykańskim rynku nieruchomości, od którego wszystko się zaczęło.

Do Fed trafiła jeszcze w pierwszej połowie lat 90. XX wieku, za czasów prezydentury Billa Clintona. Uchodzi za ekspertkę od bezrobocia. Napisała o tym pracę doktorską. A potem przez lata pracy u boku swojego poprzednika w Fed wspierała politykę redukowania bezrobocia przez utrzymywanie stóp procentowych na jak najniższym poziomie. Zwana maleńką damą o wielkim IQ, dziś jest najpotężniejszą kobietą na świecie. Ma polskie korzenie. Jej dziadek pochodzi z Suwałk.

Co ciekawe, związki z naszym krajem ma nie tylko szefowa Fed, ale też prezes Banku Izraela. Ojciec mianowanej na to stanowisko w 2013 roku dr Karnit Flug urodził się w Łodzi. Flug, która w Izraelu podobnie jak Yellen w USA jest pierwszą kobietą na czele banku centralnego, ekonomię ma we krwi. Jej ojciec skończył po wojnie ten kierunek na Uniwersytecie Warszawskim i później przez lata pracował w izraelskim ministerstwie finansów. Córka poszła w jego ślady.

Panie w bankach azjatyckich
Kobiecy styl zarządzania doceniają nie tylko w USA czy w Izraelu. Niespełna trzy miesiące po nominacji dla Yellen pierwszą kobietę awansowano na prezeskę banku w Japonii, a dwa tygodnie później w Korei Południowej. Chie Shimpo, japońska szefowa Nomura Holdings, ma dyplom Uniwersytetu Stanforda i prestiżowej japońskiej uczelni Waseda.

– Nidy nie myślałam, że zawodowo tracę, bo jestem kobietą. A może bardziej trafne będzie, gdy powiem, że się przystosowałam – mówiła Shimpo w jednym z wywiadów. W Japonii, podobnie jak w Korei Południowej, świat finansów był całkowicie zdominowany przez panów. O ile w Japonii sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero wraz z awansem Shimpo, o tyle w Korei pierwsze jaskółki zmian pojawiły się po objęciu urzędu prezydenta przez Park Geun-hye – pierwszą kobietę na tym stanowisku.

Wcześniej 95 proc. naczelnego kierownictwa ośmiu największych koreańskich banków stanowili mężczyźni. Chociaż niemal połowa zatrudnionych w instytucjach finansowych to kobiety, niewiele z nich zajmowało najwyższe stanowiska w spółkach. Po dwóch latach od zaprzysiężenia kobiety na prezydenta liczba pań na stanowiskach bezpośrednio podlegających CEO się podwoiła. Pojawiła się też pierwsza pani prezes. Kwon Seon Joo od niemal roku dzierży stery Industrial Bank of Korea, czwartego pod względem wielkości kredytodawcy w Korei Południowej. Ta 58-letnia drobniutka Azjatka jest pierwszą prezes w historii południowokoreańskiej bankowości.

Choć wygląda niepozornie, to jest niezwykle silna i opanowana. W wywiadach opowiada historię zdesperowanego klienta, który zaatakował ją nożem, po tym jak odmówiła mu udzielenia kredytu. Nie straciła panowania nad sobą i wyszła z opresji wzorowo. Nikomu nie stała się krzywda. Wygląda też na to, że jako prezes banku jest równie skuteczna. Kilka dni temu Kwon Seon Joo zapowiedziała bowiem, że jej bank zatrudni w tym roku co najmniej 400 nowych pracowników. IBoK jako jeden z nielicznych koreańskich liderów bankowości nie potrzebuje poważnej restrukturyzacji. Odważny plan pani prezes zakłada, że jej instytucja finansowa wskoczy do pierwszej setki topowych banków na świecie.

Polki u steru finansów
W Polsce szlak przecierały kobietom przede wszystkim Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako szefowa NBP, oraz Henryka Pieronkiewicz, wtedy prezes PKO BP, i Maria Wiśniewska szefująca w tamtym okresie Pekao.

– Wszędzie na świecie kobietom jest trudno w finansach o awans. Prezesem Fed została Janet Yellen, ale to pierwsza kobieta na tym stanowisku w USA. Może to dobry zwiastun dla wszystkich pań – mówiła w jednym z wywiadów Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dodała też, że w bankowości jest wciąż szklany sufit i mało kobiet osiąga zawodowy sukces, szefuje lub wchodzi do zarządu instytucji finansowej. Dowodem na to, że w Polsce kobietom nie powierza się wysokich stanowisk, jest ostatni raport przygotowany na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Wynika z niego, że największe polskie spółki, czyli spółki giełdowe, w tym spółki z udziałem Skarbu Państwa, mają w zarządach i radach nadzorczych mniej niż 15 proc. kobiet, a na stanowiskach prezesek – zaledwie ok. 7 proc.

Co więcej, w statystykach Unii Europejskiej dotyczących udziału kobiet we władzach firm, z wyjątkiem porównania składów zarządów banków centralnych, Polska z udziałem 10,3 proc. lokuje się poniżej średniej, która wynosi 16,6 proc. Zatem w Polsce wciąż mocno zakorzeniony jest stereotyp, zgodnie z którym kobieta to płeć słabsza, lepiej spełniająca się w roli kury domowej, albo jak kto woli pani domu, niż jako szefowa korporacji.

Niestety ten stereotyp wciąż trudno obalić. Mimo że kobiety coraz częściej kończą wyższe uczelnie. Co więcej, należą wręcz do najlepiej wykształconych kobiet w UE. Szacuje się, że ok. 40 proc. aktywnych zawodowo Polek ma wyższe wykształcenie, a kolejne drugie tyle średnie. Zarzuca się im jednak, że są mniej odporne na stres niż mężczyźni, co powoduje, że mogą podejmować nie do końca przemyślane decyzje, kierując się wyłącznie emocjami. Nie można się jednak z tym zgodzić, patrząc, jak z każdym rokiem przybywa pań w zawodach, które do niedawna były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn, a przez to dostęp dla Polek do nich był mocno utrudniony. Mowa m.in. o biurach maklerskich, chirurgach czy pilotach samolotów.

– Wydaje mi się, że mała obecność kobiet na stanowiskach, w tym też tych finansowych, to efekt tego, że wiele kobiet świadomie z nich rezygnuje. Może obawiają się większej odpowiedzialności, a może są świadome tego, iż rodzina jest dla nich najważniejsza, przez co nie będą potrafiły bez reszty poświęcić się pracy, co może być źle odebrane w środowisku – komentuje Dominika Maison, profesor psychologii, autorytet w dziedzinie badań rynku i psychologii konsumentów w Polsce.

Tymczasem dane Eurostatu pokazują, że kobiety są efektywne w swojej pracy. Pracują może nieco krócej niż mężczyźni – 39,5 godz., gdy panowie spędzają w pracy o 2,6 godz. więcej. Robią to jednak świadomie. Chcą szybko uporać się z zawodowymi obowiązkami, bo mają świadomość, że czekają na nie kolejne – te domowe. To ma swoje zalety. Bo kobiety nie mają skłonności do nadgodzin – te zniszczyłyby ich napięty plan dnia.

Przybywa kobiet na listach „Forbesa”
Dominika Maison podkreśla również, iż absolutnie nie można zarzucić kobietom, że nie potrafią zarządzać finansami oraz nie mają pojęcia o inwestowaniu. – Kobiety są bowiem świetnymi planistami domowych budżetów. Nikt tak dobrze jak one nie spina miesięcznych wydatków, nawet gdy do dyspozycji jest niewielka pula pieniędzy – informuje Dominika Maison.

Są jednak rozrzutne, czego zresztą nie ukrywają, i przez to przypina się im łatkę, że zbyt swobodnie podejmują decyzje o wydatkach. Zdaniem psychologów nie różnią się w tym jednak w żaden sposób od mężczyzn.

– Ci po prostu wydane pieniądze zawsze potrafią uzasadnić tym, że to, na co je wydali, było im niezbędne. Konsumpcjonistów w gronie kobiet jest więc tyle samo, ilu w gronie mężczyzn. Na próżno więc szukać przedstawicielek, jak te niczym bohaterki z serialu „Seks w wielkim mieście” wyłącznie po stronie kobiet – dodaje Dominika Maison. Można więc bardzo łatwo udowodnić, że kobieta tak samo dobrze sprawdza się na wysokim stanowisku co mężczyzna.

Ale nawet gdy już na nie dotrze i obejmie, to nadal musi zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem. Wynagrodzenie, które zostanie jej zaproponowane, nie będzie równe temu, które na jej stanowisku otrzymuje lub otrzymywałby mężczyzna. Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń wykazuje, że pensje kobiet to tylko 70–89 proc. wynagrodzeń panów z analogicznym wykształceniem. Polska nie jest zresztą pod tym względem wyjątkiem na tle innych państw w Europie. Kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni na całym Starym Kontynencie. Różnica płac wynosi od stu do siedmiuset euro miesięcznie – wynika z najnowszego raportu Światowej Organizacji Pracy. W Polsce jest jeszcze stosunkowo niewielka. W rankingu 30 państw nasz kraj jest na czwartym miejscu pod względem największej równości płac. Największe nierówności obserwowane są w USA, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Najmniejsze różnice są w Szwecji, na Litwie i w Słowenii. Przyszłość może jednak przynieść zmiany. O tym, że kobiety dobrze radzą sobie w finansach, świadczyć może lista amerykańskiego „Forbesa”. Rocznie przybywa na nim kobiet. W 2014 r. było ich aż o 25 proc. więcej niż w 2013 r.

– Znając zaradność naszych rodaczek, zapewne niebawem zaczną podbijać polskie listy najbogatszych – dodaje Małgorzata Popielewska, członek zarządu Union Investment TFI.

Czytaj także: Stereotypy na temat kobiet można obalić

11 lutego na łamach Dziennika Gazety Prawnej przeczytasz relację z debaty redakcyjnej

PARTNER AKCJI: