Takie orzeczenie zapadło w sprawie dyscyplinarnej dentystki, której początkiem było źle przeprowadzone leczenie ortodontyczne – doktor usunęła bowiem pacjentce trzy zęby, jak się okazało, niepotrzebnie. Dodatkowym problemem lekarki było również i to, że dokumentacja medyczna była prowadzona nierzetelnie. Za te przewinienia dentystka została ukarana dość surowo przez Okręgowy Sąd Lekarski, bo zawieszeniem prawa do wykonywania zawodu przez rok i upomnieniem za źle prowadzoną dokumentację medyczną.

Apelację od tego orzeczenia złożył obrońca obwinionej dentystki-ortodontki, powołując się przede wszystkim na przedawnienie karalności czynu. Jak bowiem ustalono w postępowaniu, problematyczny zabieg został przeprowadzony w połowie 2017 r. Później jednak pacjentka, uskarżając się na dolegliwości po zabiegu, zdecydowała się na zmianę lekarza i kontynuowała leczenie, które miało choć częściowo złagodzić błędy popełnione przez ortodontkę. Terapia zakończyła się ostatecznie w 2020 r. i niedługo potem wszczęto przeciwko dentystce postępowanie dyscyplinarne.

Obrona twierdziła, że terminy przedawnienia określone w art. 64 ustawy o izbach lekarskich (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1342 ze zm.) należy liczyć od daty przeprowadzonego zabiegu. Zaś zgodnie z tym przepisem nie można wszcząć postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy, jeżeli od chwili popełnienia czynu upłynęły trzy lata, a karalność przewinienia zawodowego ustaje, jeżeli od czasu jego popełnienia upłynęło pięć lat.

Naczelny Sąd Lekarski nie przyjął jednak tej argumentacji i uwzględnił apelację tylko w zakresie kary – zmniejszył ją do nagany, utrzymując upomnienie za nieprawidłowości w dokumentacji. Kasację złożyła obrona, ale została ona prawomocnie oddalona przez Sąd Najwyższy.

– Główny zarzut kasacyjny dotyczył tego, czy zabieg leczniczy, w wyniku którego doszło do popełnienia przewinienia zawodowego, tj. niepotrzebnej i niezgodnej z zasadami sztuki lekarskiej ekstrakcji trzech zębów, zakończył się w momencie, gdy ten ostatni ząb został usunięty, jak twierdzi obrona, czy też w momencie zakończenia całego leczenia, jak uznały sądy lekarskie I i II instancji – powiedział sędzia przewodniczący Wiesław Kozielewicz. Zaznaczył, że jest to kluczowa kwestia dla ustalenia karalności czynu, bo gdyby przyjąć stanowisko obrony, to doszło do przedawnienia. Zaś przyjmując ustalenie, że usunięcie zębów było tylko jednym z fragmentów procedury medycznej, to do przedawnienia nie mogło dojść, gdyż leczenie zakończyło się dopiero w kwietniu 2020 r.

– To drugie stanowisko SN przyjmuje za prawidłowe, ponieważ w postępowaniu dyscyplinarnym stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu karnego i można uznać zachowanie obwinionej za czyn quasi-ciągły – dodaje sędzia.

SN odniósł się też do kwestii nieprawidłowego prowadzenia dokumentacji medycznej przez obwinioną dentystkę.

– Słusznie organy odpowiedzialności zawodowej i sądy lekarskie zwracają uwagę na takie uchybienia. Dokumentacja dotycząca leczenia danego pacjenta jest kluczowa dla procesów terapeutycznych – wskazał sędzia. Świadczy o tym, jakie stosowano procedury medyczne, jakie leki podawano, jaka była reakcja pacjenta itp. Chodzi o to, by lekarz, który w danym momencie prowadzi leczenie pacjenta, miał wiarygodne i dobrze sporządzone dokumenty świadczące o postępowaniu medycznym wobec pacjenta. Jeżeli bowiem inny lekarz ma dostęp do tej dokumentacji, to może dokonywać stosownego wyboru metody dalszego leczenia: ma podstawę do podjęcia decyzji, czy kontynuować dotychczasowe procedury, czy może je modyfikować albo czy w ogóle zmienić sposób leczenia.

– Tu, w rozpoznawanej sprawie, dowód z opinii biegłej był niepodważalny, dokumentacja była nierzetelna i prawidłowo wymierzono za ten czyn karę upomnienia – stwierdził sędzia Kozielewicz. ©℗

orzecznictwo