Po raz jedenasty Władimir Putin wygłosił prezydenckie orędzie. W historii Federacji Rosyjskiej, to 21 przesłanie prezydenta do obu izb parlamentu, rządu i najwyższych władz państwa.

Już na początku wystąpienia, Władimir Putin odniósł się do „historycznego połączenia się Krymu z Rosją”. Zaznaczył, że na anektowanym półwyspie mieszkają Rosjanie, jest on ważny ze strategicznego punktu widzenia, a także stanowi historyczno - duchowe centrum jedności narodowej Rosji.

Mówiąc o kryzysie na Ukrainie, podkreślił że Moskwa wspierała i zamierza wspierać byłe kraje dawnego ZSRR, w tym Ukrainę. Nazwał „braterskim” naród Ukrainy, który przeżył zbrojny przewrót władzy i przeżywa tragedię wojny w Donbasie. Skrytykował władze w Kijowie za „karne ekspedycje” przeciwko własnemu narodowi i za śmierć niewinnych obywateli.

Odpowiedzialność zrzucił na „zachodnich sponsorów” zbrojnego przewrotu, między innymi wskazał na nieodpowiedzialne, w jego ocenie, działania USA i Unii Europejskiej. Władimir Putin zaznaczył, że Moskwa wsparła Ukrainę miliardami dolarów. Zauważył, że tylko wtedy gdy wszyscy będą szanowali suwerenność innych państwa, to będzie możliwe przestrzeganie międzynarodowych praw, a nie prowadzenie dialogu przy pomocy rakiet i samolotów. Przy tym zarzucił zagranicznym politykom wspieranie w latach 90 tych XX wieku czeczeńskich terrorystów, których przyjmowano na światowych salonach jak bojowników o wolność i demokrację. Zarzucił Zachodowi, że chciał „puścić Rosję po śladach byłej Jugosławii”.

Prezydent Rosji odniósł się także do międzynarodowego bezpieczeństwa, zapewniając że w wielu sferach Moskwa będzie wspierać działania innych państwa. Przy okazji zarzucił USA i NATO nadmierne zbrojenie się, ale jak zaznaczył - rosyjska armia nie da się wyprzedzić, będzie „uprzejma”, ale silna i groźna.