Według ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Zagłębiu Donieckiemu grozi katastrofa humanitarna. Na terenach kontrolowanych przez separatystów brak wody, gazu, leków i produktów spożywczych.

Rada twierdzi, że bojówkarze konfiskują towary przywożone do miast przez nich kontrolowanych. Ukraińcy obliczyli, że od 22 sierpnia, czyli pierwszego „konwoju humanitarnego” z Rosji, na terytorium Ukrainy przyjechało prawie 950 ciężarówek. Można by tam zmieścić na przykład ponad 33 miliony puszek konserw mięsnych po pół kilograma każda. Rada zwraca jednak uwagę, że część ciężarówek jest w połowie pusta, a inne dostarczają broń, amunicję i paliwo dla bojówkarzy.

Kijów twierdzi zatem, że rosyjskie „konwoje humanitarne” to fikcja i powinien zajmować się tym, zgodnie z międzynarodową praktyką, Czerwony Krzyż. Wtedy też swoją pomoc mogliby przekazywać Ukraińcy. Na razie może to robić tylko fundacja Rinata Achmetowa - oligarchy pochodzącego z Doniecka, który w czasie całego konfliktu zajmuje oficjalnie neutralną pozycję.
Według ONZ, z Zagłębia Donieckiego wyjechało już ponad milion osób, z tego prawie połowa na terytorium Ukrainy kontrolowanym przez władze. Reszta za granicę, głównie do Rosji.