Prawie miesiąc po wyborach Belgia wciąż nie ma rządu. Negocjacje w sprawie ewentualnej koalicji, prowadzone przez zwycięską partię N-VA flamandzkich nacjonalistów, na razie nie przynoszą rezultatów. O tym, że takie rozmowy mogą trwać bardzo długo, Belgowie mieli już okazję przekonać się po wyborach z 2010 roku, kiedy kraj czekał na wyłonienie rządu... 541 dni.

Szef zwycięskiej partii, Bart de Wever, który został upoważniony przez króla do prowadzenia rozmów ma podjąć kolejną próbę utworzenia rządu. Jego celem jest prawicowa koalicja z trzema innymi partiami, które jednak skarżą się na brak konkretów w propozycjach flamandzkich nacjonalistów.

Tymczasem odchodzący premier, socjalista Elio Di Rupo zdecydowanie przestrzega przed flamandzkim ugrupowaniem. - N-VA to partia, która dąży do niepodległości Flandrii, partia ultraliberalna i konserwatywna. Powinniśmy zrobić wszystko, by utworzyć rząd bez N-VA- mówił niedawno di Rupo w wywiadzie dla telewizji RTBF.