- 4 czerwca to święto elit. Kiedyś dygnitarz PZPR mógł pojechać najwyżej na Krym, a dziś może jechać na Lazurowe Wybrzeże albo na Malediwy, bo się uwłaszczył - mówi reporterowi telewizji Superstacja Piotr Ikonowicz, lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.

- 4 czerwca rozpoczął się stan wojenny w gospodarce - mówi w rozmowie z Superstacją Ikonowicz. - My jesteśmy jednym wielkim obozem pracy tymczasowej. Większość ludzi nie jeździ na urlopy, nie ma żadnych oszczędności, żyje w strachu przed eksmisją, przed wezwaniem do zapłaty, przed komornikiem. To właściwie nie jest życie. Najbardziej irytujący jest ten dysonans poznawczy między tym urzędowym optymizmem, a tą prozą życia codziennego, kiedy ludzie pożyczają. Co piąta rodzina w Polsce pożycza, żeby żyć. Na koszty prztrwania od pierwszego do pierwszego - mówi Piotr Ikonowicz.

- To jest święto elit. Elity się załapały. Mają co świętować, bo taki dygnitarz PZPR-owski kiedyś mógł pojechać najwyżej na Krym, a dzisiaj może pojechać na Lazurowe Wybrzeże albo na Malediwy, bo się uwłaszczył - ocenia Ikonowicz.