W PiS trwa szukanie winnych za przegraną kampanię referendalną w Warszawie. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", w tle trwa konflikt o wpływy Jarosława Kaczyńskiego pomiędzy dwoma Adamami - Bielanem i Hofmanem.

Jarosław Kaczyński broni wprawdzie kampanii referendalnej PiS, za którą odpowiadał Adam Hofman, jednak jest to już jego kolejna, po wybrykach na Podkarpaciu, wpadka. Jednak w partii jest spora grupa polityków niezadowolonych ze zbyt dużych wpływów rzecznika partii (to właśnie Hofman decyduje między innymi o tym, kto z PiS wystąpi w mediach).

Odnowił się także konflikt między Adamem Bielanem i Hofmanem. Wiadomo, że dawny spin doktor PiS chce wrócić do partii - przyznaje, że "do PiS mi najbliżej" i publicznie chwali prezesa: "Kaczyński zawsze sprawdza się w sytuacjach kryzysowych. On jest nie do zdarcia".

Powrót do PiS blokuje mu jednak zdrada, jakiej się dopuścił, czyli założenie PJN oraz znajomość z Michałem Kamińskim, który wieszczy koniec PiS. Sam Bielan zapewnia "Gazetę Wyborczą", że "nie przyjaźnię się z nim, nasze drogi polityczne rozeszły się prawie trzy lata temu".

Bielan ma jednak liczną grupę zwolenników w PiS, w tym "Jana Dziedziczaka (w powrocie upatruje szansy dla siebie), Ryszarda Czarneckiego (dzięki Bielanowi i Kamińskiemu udał się jego transfer z Samoobrony do PiS), Marka Suskiego (Bielan wsparł finansowo budowę pomnika Marii i Lecha Kaczyńskich w Radomiu) czy skarbnika Stanisława Kostrzewskiego (niejedną kampanię wspólnie zrobili)" - pisze "Gazeta Wyborcza".

I podsumowuje, że o przyszłości Hofmana (i zapewne Bielana) zdecyduje i tak prezes Kaczyński.