Polak Tomasz Dziemiańczuk może trafić do rosyjskiego łagru. 36-letni ekolog z Uniwersytetu Gdańskiego prawdopodobnie jutro zostanie przesłuchany przez funkcjonariuszy Komitetu Śledczego w związku z zarzutem piractwa.

Do tej pory 14 działaczy Greenpeace, którzy brali udział w akcji protestacyjnej na platformie Prirazłomnaja, usłyszało takie zarzuty. Na spotkanie ze śledczymi czeka kolejnych szesnastu.

Nie ma pewności, czy wśród 14 ekologów ze statku "Arctic Sunrise", którzy usłyszeli już zarzut piractwa, jest Polak. Z komunikatu Greenpeace zamieszczonego na twitterze wynika, że tak. Jednak wicekonsul pilotujący tę sprawę Wojciech Cholewiński twierdzi, że Tomasz Dziemiańczuk dopiero jutro dowie się, co zarzucają mu organy śledcze Federacji Rosyjskiej.

Polak wraz z 29 obywatelami 17 państw brał udział w akcji protestacyjnej w pobliżu platformy naftowej Gazpromu. Ich działania zostały uznane przez rosyjską straż graniczną za groźne dla bezpieczeństwa załogi platformy oraz samego obiektu. Działacze Greenpeace zostali zatrzymani i aresztowani na 2 miesiące.

Kodeks Karny Federacji Rosyjskiej przewiduje za piractwo karę od 10 do 15 lat pozbawienia wolności.