Głośny proces Katarzyny W. oskarżonej o zamordowanie córki dobiegł końca. Dziś mowy końcowe wygłosiła obrona i prokurator, głos zabrała także sama oskarżona. Wyrok zostanie ogłoszony jutro o godz. 11.30.

"Mam świadomość tego jak jestem postrzegana i jak został wykreowany mój wizerunek w mediach. Natomiast kiedy zdarzył się ten wypadek, kiedy moja córka zmarła mi na rękach, nie wiedziałam, co mam zrobić. (...) Przepraszam wszystkich za to, ze wprowadziłam ich w błąd, ale jestem niewinna, nie zabiłam Magdy. Ona wypadła mi z rąk, to był wypadek. Dlatego proszę wysoki sąd o uniewinnienie" - powiedziała Katarzyna W. podczas ostatniego dnia procesu.

Przemowa obrońcy trwała ponad cztery godziny. "Wnoszę o to, by sąd uniewinnił moją klientkę od zarzutu zabójstwa i od zarzutu fałszywego zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz kierowania postępowania przeciwko innej osobie" - powiedział mecenas Arkadiusz Ludwiczek. "Szafowanie najwyższym wymiarem kary wydaje mi się w tym przypadku nieodpowiednie" - powiedział Ludwiczek i podkreślił, że prokurator nie dysponuje jasnymi dowodami na to, że Katarzyna W. popełniła zbrodnię.

Wcześniej Ludwiczek mówił między innymi o o wpisywaniu w wyszukiwarkę hasła "czy można zabić bez śladu?". Twierdził, że chodziło o film "Przebudzenie". "Stawiam tezę, że osoba oglądała film i po nim wpisała to hasło w przeglądarkę" - mówił obrońca (relacja za Gazeta.pl). Nie odniósł się ani słowem do wyszukiwania haseł, takich jak: trumna, zaczadzenie czy zasiłek pogrzebowy.

Ludwiczek wskazywał także, że zeznania niektórych świadków były mocno nacechowane emocjonalnie, zwłaszcza, gdy mówili, że posiadała "osobowość psychopatyczną". "Niby rozpacza, ale pomalowana - miał mówić jeden z nich. - "Nie wyobrażam sobie, żeby Kasia płakała publicznie. Chyba, żeby miało to czemuś służyć!" Znowu pada teza. Sporo jest w tych zeznaniach negatywnych emocji do mojej klientki. (...) Miałem wrażenie, że świadkowie wyszukiwali w głowach to, co pasowało pod ogólną opinię o mojej klientce" - zaznaczył Ludwiczek.

Ludwiczek pozytywnie ocenił rolę detektywa Krzysztofa Rutkowskiego w sprawie Katarzyny W. "Zdjął z mojej klientki to brzemię" - powiedział obrońca.

Prokuratura: Katarzyna W. odegrała scenę swojego życia

Prokuratura zarzuca z kolei kobiecie morderstwo, które oskarżona miała zaplanować. Katarzyna W. usłyszała także zarzut zgłoszenia zawiadomienia o porwaniu dziecka, którego nie było i kierowania podejrzeń na inne osoby. Śledczy nie mają wątpliwości, że kobieta starannie zaplanowała zbrodnię, a później, mówiąc o rzekomym uprowadzeniu dziecka, odegrała "rolę życia". Plan jednak się nie powiódł dzięki pracy kilkudziesięciu specjalistów zaangażowanych w śledztwo.

Prokurator Zbigniew Grześkowiak w mowie końcowej domagał się więc dla Katarzyny W. dożywocia z 30-letnim brakiem możliwości odwołania się. "Osoba, która z wielodniowym wyprzedzeniem zaplanowała zabójstwo, w najdrobniejszych szczegółach przygotowała scenę i widzów, na których odegrała scenę swojego życia mającą zapewnić jej bezkarność. (...) Autorka planu zbrodni prawie doskonałej" - mówił.

W ciągu kilkunastu rozpraw sąd przesłuchał ponad 40 świadków w tym męża Katarzyny W., jej bliskich a także sąsiadów. Zeznania złożyli także biegli, według których półroczne dziecko zostało uduszone. Kobieta nie przyznaje się do winy i uważa, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Katarzynie W. grozi dożywocie.

Źródło: Gazeta.pl, IAR