Bohater policyjnej seksafery gen. Leszek Marzec (wiosną tego roku jego intymną rozmowę z podwładną usłyszała cała Polska) jest członkiem prestiżowego Stowarzyszenia Generałów Policji. I jak dotąd nikt z jego 60 kolegów generałów nie mówi głośno i otwarcie, że należałoby go z tej organizacji usunąć.
– Kwestią dalszego członkostwa generała Marca zajmie się zarząd stowarzyszenia na pierwszym powakacyjnym spotkaniu – mówi nam jeden z generałów działających w organizacji. Marzec zostanie zaproszony na rozmowę i dopiero po wysłuchaniu jego wersji zostanie podjęta decyzja co do dalszej obecności w klubie.
– Wielu z nas liczy, że sam zawiesi swoje członkowstwo – mówi inny z rozmówców.
Obecnie prezesem stowarzyszenia jest były komendant główny policji Leszek Lamparski. Jego zastępcą jest z kolei Adam Rapacki, były wiceszef MSW. W historii stowarzyszenia były już podobne kontrowersje. Najdłużej trwała sprawa byłego szefa policji nadinspektora Antoniego Kowalczyka, który był podejrzany o kilka przestępstw związanych z przeciekiem starachowickim. Kowalczyk zawiesił członkostwo i wrócił do stowarzyszenia, gdy prawomocnie został uniewinniony od wszystkich zarzutów. W przypadku Leszka Marca nie ma problemu zarzutów karnych, a chodzi wyłącznie o postawę moralną. W słynnym nagraniu, które ujawniła „Nowa Trybuna Opolska”, rozmawia o formach uprawiania seksu z podległą sobie naczelnik, a funkcjonariuszy garnizonu opolskiego określa mianem „patafianów”. Jak ujawniliśmy na łamach DGP, nagrał się sam, uruchamiając przypadkowo system do telekonferencji.