Jerzy Janowicz gra dziś o finał Wimbledonu. Na drodze staje mu nadzieja gospodarzy: Andy Murray. Komentarze przedmeczowe są jednoznaczne - Polak startuje z gorszej pozycji.

Niewielu ekspertów ma wątpliwości co do faworyta - Murray to triumfator US Open i złoty medalista olimpijski. Rok temu także dotarł do półfinału Wimbledonu, a poza tym jest reprezentantem gospodarzy. Na Wyspach panuje Murraymania, a Andy dostaje prawdziwy zastrzyk energii od kibiców. Tyle że gra na własnym korcie niekoniecznie musi być atutem, bo nad brytyjskimi tenisistami wydaje się ciążyć klątwa. Ostatnio mieszkaniec Wysp triumfował na Wimbledonie przed wojną. Dziś przed Janowiczem staje więc szansa, by podtrzymać brytyjską klątwę.

Media na Wyspach podkreślają, że Polak jest w gruncie rzeczy nowicjuszem. Wszyscy odpowiadają zgodnie, że jego najmocniejszą bronią jest potężny serwis. Dziennik "Metro" wyliczył, że w tym turnieju nasz rodak zaliczył aż 94 asy serwisowe.