Gerard Depardieu nadal czuje się Francuzem i kocha swoją ojczyznę. "Potwierdzam, że opuściłam Francję z powodu prezydenta Francoisa Hollande'a i jego polityki"- stwierdził aktor w rozmowie z regionalną walońską telewizją w belgijskiej wiosce Nechin przy granicy z Francją. Ten ekskluzywny wywiad nadały wczoraj wieczorem wszystkie belgijskie kanały.

W Nechin Depardieu kupił dom po wyjeździe z Francji. Zaznaczył, że to bardzo blisko ojczyzny, a wieś leży niedaleko od linii szybkiej kolei do Lille i portu lotniczego Charlesa de Gaulle'a w Roissy pod Paryżem. "To bardzo wygodne"- mówił. Dodał, że w Nechin zyskał nowych przyjaciół: miejscowego mera i rzeźnika, a także młodych ludzi z bistro, którzy "przypominają mu mieszkańców Châteauroux"- miejscowości we Francji, gdzie się urodził.

Gerard Depardieu powiedział też, że jego rodacy znaleźli się "w trudnej sytuacji", a Francja "wygląda na nudną i bez energii". Uważa, że prezydent Hollande nie jest człowiekiem, który byłby zdolny poprawić tę sytuację.

Powtórzył też swoje pozytywne zdanie o Rosji i Czeczenii, występując przed dziennikarzami w kamizelce z rosyjskim dwugłowym orłem na piersiach.

Gerard Depardieu obiecał "przykładne życie w Belgii i nie bieganie za dziewczynami".