Dziś głosowanie nad konstruktywnym wotum nieufności dla rządu. Kandydat PiS prof. Piotr Gliński kandyduje na premiera. To pierwszy raz w historii obowiązywania konstytucji z 1997 r. Sejm zajmie się wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności do rządu. Jednak kandydat zgłoszony przez PiS, prof. Piotr Gliński, nie ma szans, by zastąpić premiera Donalda Tuska. Aby to było możliwe, musiałby dostać ustawową większość głosów, czyli co najmniej 231.
Sam PiS, który jest największym klubem opozycyjnym, ma 138 posłów, a żaden z pozostałych nie zamierza poprzeć ich kandydata.
Donald Tusk / Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI
– Głosowanie za wnioskiem byłoby głosowaniem nie tylko za odwołaniem rządu Platformy, lecz także za powołaniem rządu PiS, a my nie poprzemy żadnego rządu PiS – powiedział DGP Leszek Miller.
Z kolei Ruch Palikota prawdopodobnie nie będzie w ogóle głosować. – Nie chcemy brać udziału w kabarecie i opowiadać się za Donaldem Tuskiem czy Jarosławem Kaczyńskim. PO-PiS powinien się skończyć – mówi poseł Andrzej Rozenek.

Nawet byli posłowie PiS-u nie poprą wniosku

Nawet składający się z byłych posłów PiS klub Solidarna Polska nie chce popierać wniosku byłych partyjnych kolegów. – Po co wymieniać liberała Tuska na Glińskiego – mówi Beata Kempa.
PiS, choć ma świadomość, że głosowanie przegra, to liczy, że wypromowanie kandydatury profesora opłaci się w kolejnych kampaniach wyborczych. Gliński zgromadził wokół siebie ekspertów niezwiązanych bezpośrednio z partią Jarosława Kaczyńskiego.
Jak ustalił DGP, po głosowaniu w sprawie wotum nieufności prof. Gliński prawdopodobnie ogłosi, że zorganizuje ze swoich ekspertów think tank. Krytyka działań rządu w wykonaniu ekspertów może być bardziej wiarygodna, niż gdy robią to politycy partii. Także sam profesor może być łącznikiem ze środowiskami, które nie chciałyby współpracować z partią polityczną.
Choć Sejm po raz pierwszy będzie rozpatrywał wniosek o konstruktywne wotum nieufności, to nie jest pierwsze takie podejście do zmiany rządu. W sierpniu 2007 r. taki wniosek zgłosiły wspólnie LPR i Samoobrona, proponując na premiera Janusza Kaczmarka zamiast Jarosława Kaczyńskiego. Jednak Sejm zdecydował o samorozwiązaniu, a sam Kaczmarek wycofał kandydaturę, więc wniosek nie został rozpatrzony.