To pseudokompromis od pseudokompromisu - tak prezydencki projekt nowelizacji przepisów dotyczących aborcji określił we wtorek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jego zdaniem podstawą do dalszych rozmów może być wyłącznie "odejście od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego".

Fala protestów, która od 22 października przetacza się przez całą Polskę, jest związana z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

Trzaskowski powiedział we wtorek w TVN24, że jego żona i córka brały udział w protestach prywatnie, a on jako prezydent Warszawy starał się je monitorować i wysyłać ratowników oraz obserwatorów.

Krytycznie odnosił się do złożonego w Sejmie przez prezydenta Andrzeja Dudę projektu noweli, który przewiduje wprowadzenie nowej przesłanki umożliwiającej przerwania ciąży; aborcja byłaby możliwa w przypadku wystąpienie tzw. wad letalnych, nie umożliwiałoby jej wystąpienie innych wad rozwojowych.

"To jest pseudokompromis od pseudokompromisu. Wątpię, żeby w tej chwili była wola kogokolwiek, żeby go zaakceptować. Szkoda, że pan prezydent się wcześniej nie obudził, szkoda, że pan prezydent nie protestował przeciwko temu, że PiS dążył do konfrontacji i do tego, żeby to haniebne orzeczenia w środku pandemii nam fundować" - mówił Trzaskowski.

Według niego, obecnie "podstawą do tego, żeby w ogóle się zastanawiać nad tym, co dalej, jest absolutne odejście" od orzeczenia TK. "A dzisiaj widzimy, że w obozie władzy jest olbrzymi konflikt, dlatego że z jednej strony niektórzy nawołują do uspokojenia nastrojów, a z drugiej strony mamy ciągłe straszenie nas - straszy się kobiety, nauczycieli, co jest czymś nieprawdopodobnym, te listy kuratorów, wypowiedzi pana ministra edukacji, które straszą nauczycieli" - mówił prezydent Warszawy.

Stwierdził, że rząd musi się wycofać z poparcia orzeczenia TK.

Na uwagę, że prezydent deklarował w czasie kampanii, że chce zaostrzenia prawa aborcyjnego, Trzaskowski odparł, że spodziewał się zaostrzenia prawa aborcyjnego, ale nie w takim momencie.

"Nie spodziewałem się tak krańcowego cynizmu, żeby zrobić to w samym środku epidemii, w momencie, kiedy mamy lawinowy wzrost zachorowań, tylko po to, żeby ta propaganda rządowa mogła próbować zrzucać winę na kogokolwiek innego. Za sekundę ta propaganda będzie próbowała mówić, że oczywiście to demonstrujący są odpowiedzialni za wzrost zachorowań" - powiedział Trzaskowski.

Nagle - dodał - "wszystkie testy, rezultaty wszystkich testów, również tych prywatnych nagle się będą liczyć od 5 listopada". "Wcześniej nikt ich nie wliczał do statystyk, a teraz tak. Po co? Żeby pokazać, że mamy lawinowy wzrost (zakażeń) od demonstracji, żeby rządzący mieli zasłonę dymną dla swojej skrajnej niekompetencji" - ocenił Trzaskowski nawiązując do decyzji rządu dotyczącej uwzględniania wszystkich testów - oprócz PCR, także antygenowych - w statystykach.

W ramach opublikowanej we wtorek strategii 3.0 walki z epidemią szybkie testy antygenowe będą wykorzystywane do stwierdzania zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 obok testów PCR. Mają pomóc m.in. w szybszej diagnostyce pacjentów na SOR-ach czy w innych placówkach ochrony zdrowia.

Trzaskowski pytany, do czego mogą doprowadzić protesty, ocenił, że buduje się obecnie jeszcze silniejsze społeczeństwo obywatelskie.

"Ponad 100 tys. osób w Warszawie i to mają być wszystko nihiliści? Zapewniam, że były tam również prawdopodobnie córki i żony i rodziny polityków PiS-u, do tego oni się sami przyznają, dlatego że olbrzymia większość Polaków nie zgadza się z tym haniebnym orzeczeniem" - mówił prezydent Warszawy nawiązując do protestu w stolicy z ubiegłego piątku.

Pytany o wulgaryzmy, które są padają na demonstracjach, odparł, że podziela emocje protestujących. "Widząc, co wyprawia PiS, również na moje usta niestety cisną się słowa niecenzuralne i ja to po prostu rozumiem. Ja nie będę osobą, która będzie próbowała to w jakikolwiek sposób krytykować. To PiS jest odpowiedzialny o to, że setki, miliony ludzi protestują przeciwko tej władzy" - stwierdził Trzaskowski.