Brytyjski premier Boris Johnson powtarza, że jeśli nie uda się zawrzeć umowy z Unią Europejską o wolnym handlu - wzorowanej na tej, którą ma Kanada - dobrym rozwiązaniem jest wariant australijski. Z tym, że wariant australijski w praktyce oznacza brak umowy.

Nawet preferowany przez Wielką Brytanię wariant kanadyjski nie oznacza tak swobodnego handlu, jaki jest obecnie między nią a UE. Umowa o wolnym handlu między UE a Kanadą - CETA, która prowizorycznie weszła w życie w 2017 r., znosi cła na 98 proc. produktów, ale w przypadku niektórych, np. jajek, drobiu czy mięsa, nadal one obowiązują. Nie znosi też wszystkich kwot ilościowych. Ani nie likwiduje kontroli granicznych, co powoduje, że towary nadal mogą być sprawdzane w portach pod kątem zgodności z regulacjami i dokumentami.

CETA wprawdzie jest tylko punktem wyjścia, zatem ewentualna umowa Wielkiej Brytanii z UE będzie ją dostosowywać do handlu między nimi, ale trzeba też wziąć pod uwagę, że handel z UE stanowił w 2017 r. 7,9 proc. kanadyjskiego eksportu oraz 10,5 proc. jej importu. Dla porównania w 2019 r. te liczby w przypadku Wielkiej Brytanii wynosiły odpowiednio 45 proc. i 53 proc.

Alternatywą wobec braku porozumienia na warunkach kanadyjskich jest według brytyjskiego rządu wariant australijski. Ale jak przyznał minister biznesu Alok Sharma, różnica między wariantem australijskim a brakiem porozumienia jest "kwestią semantyki".

Australia i UE nie mają umowy o wolnym handlu, co oznacza, że handel między nimi odbywa się w zdecydowanej większości na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO), czyli obowiązują cła, kwoty ilościowe oraz bariery pozataryfowe, jak regulacje. W zdecydowanej większości, a nie w całości, bo Australia, jak jak kilka innych dużych gospodarek, które nie mają umowy o wolnym handlu z UE, zawarła z nią kilka porozumień ułatwiających handel w poszczególnych obszarach. Takie porozumienie dotyczy np. wina - daje ono australijskim winom preferencyjny dostęp do unijnego rynku, a także zapewnia ochronę w Australii zastrzeżonych w UE nazw produktów regionalnych, jak szampan czy porto.

Ponadto obie strony mają porozumienie dotyczące współpracy w dziedzinie spraw zagranicznych i bezpieczeństwa oraz rozwoju i pomocy humanitarnej, a w 2017 r. zawarły porozumienie ramowe, w którym zobowiązały się do "zbadania możliwości ułatwienia procedur celnych". Same rozmowy o wolnym handlu między UE a Australią zostały zainagurowane dopiero w połowie 2018 r. i należy przypuszczać, że handel między nimi jeszcze przez kilka lat będzie się odbywał na zasadach WTO (pomiędzy rozpoczęciem negocjacji z Kanadą a prowizorycznym wejściem w życie CETA minęło osiem lat).

W przypadku braku porozumienia między Wielką Brytanią a UE przed końcem roku od 1 stycznia 2021 r. handel między nimi automatycznie zacznie być prowadzony na zasadach WTO, bo szansa na to, że w przypadku braku ogólnego porozumienia uda się przed końcem roku zawrzeć jakieś szczegółowe, podobne do wspomnianego dotyczącego wina z Australią, z powodu braku czasu jest znikoma.

Co prawda unijne cła na produktów pozarolniczych są niskie (średnio 2,8 proc.), ale np. samochody objęte są stawką 10 proc., a w przypadku produktów rolnych są one jeszcze wyższe, sięgające nawet 35 proc. Poza tym w wielu przypadkach poważniejszą przeszkodą dla handlu niż cła są bariery pozataryfowe, czyli standardy i regulacje dopuszczające poszczególne produkty na danym rynku. Nawet w przypadku braku porozumienia tę kwestię Wielka Brytania i UE też musiałyby uregulować.