„Wybieracie wisienki na torcie” – branża tytoniowa atakuje Komisję Europejską za raport przygotowany na zamówienie Brukseli.
Nie ma pewności, że e-papierosy mogą pomóc w rzucaniu palenia, za to są dowody na długofalowe ryzyko chorób kardiologicznych i naczyniowych u „vaperów”. To główne tezy opublikowanej kilka dni temu analizy Komitetu Naukowego ds. Zagrożeń dla Zdrowia, Środowiska i Pojawiających się Zagrożeń (SCHEER), czyli naukowego organu doradczego KE.
Są ciosem dla branży produkującej e-papierosy. I to podwójnym. Z jednej strony branża boi się zwiększenia restrykcji, z drugiej zmniejszają się szanse na to, że uda się jej wprowadzić swoje produkty na rynek jako pomoc medyczną w zrywaniu z tradycyjnymi papierosami. Analiza komitetu ma ogromne znaczenie, bowiem ma stanowić podstawę dla Komisji do podejmowania kolejnych działań dotyczących dyrektywy tytoniowej i wprowadzenia ewentualnych zmian.
Autorzy raportu stwierdzają m.in., że e-papierosy stanowią furtkę dla młodych osób do regularnego palenia, a także uzależniają od nikotyny. W sprawie pomocy w walce z nałogiem piszą, że dowody na to, iż vapowanie pomaga ludziom rzucić palenie, są niejednoznaczne czy też słabe. I zwracają uwagę na szkodliwość dla zdrowia, szczególnie jeśli chodzi o problemy kardiologiczne.
Dokument jest jeszcze w trakcie konsultacji, które potrwają do 26 października. Branża już zareagowała. David O’Reilly, dyrektor ds. Badań British American Tobacco, oskarżył komitet, że wybrał sobie poszczególne fakty jak „wisienki na torcie”. Przekonuje, że wiele tez, które pojawiły się w analizie, zostało już obalonych przez środowiska naukowe i że komitet zignorował nowe dowody. Jak podaje portal Politico.eu, O’Reilly wskazał również na „historyczny spadek” w grupie młodych ludzi rozpoczynających palenie i stwierdził, że opinia „błędnie opisuje wpływ nikotyny na układ sercowo-naczyniowy, podobnie jak w przypadku picia kawy lub stosowania plastrów nikotynowych”. Branża wskazuje m.in. na ostatni raport Komitetu ds. Toksyczności w Wielkiej Brytanii (COT), który stwierdził, że papierosy elektroniczne są znacznie mniej szkodliwe niż tradycyjne palenie. Choć autorzy przyznają, że niosą za sobą ryzyko. Raport powstał na zlecenie Public Health England (PHE), brytyjskiej instytucji zdrowia publicznego.
Jednak coraz więcej państw wprowadza zakazy, m.in. smakowych e-papierosów. W USA działania zostały podjęte po tym, kiedy okazało się, że liczba młodych narażonych na działanie nikotyny znacząco wzrosła. Działania jednak utrudnia pandemia. Również w Polsce – walka z e-papierosami, zwłaszcza wśród młodzieży, była jednym z ważniejszych celów Głównego Inspektora Sanitarnego. Nie tylko dlatego, że nieletni popadali w nałóg nikotynowy, ale przede wszystkim z powodu tego, że wykorzystywali elektroniczne papierosy do inhalacji substancji psychoaktywnych. Plany zostały jednak pokrzyżowane przez wybuch epidemii koronawirusa. GIS otwarcie przyznaje, że z powodu koronawirusa nie są zbierane dane na temat zatruć i zgonów z powodu e-papierosów. Bez danych trudno opracowywać skuteczną strategię. – To tylko pokazuje, jak nieprzewidziana epidemia wywraca działalność systemu ochrony zdrowia. Ważne sprawy idą na bok – zaznacza dr hab. Łukasz Balwicki, ekspert NIZP-PZH, Gdański Uniwersytet Medyczny.
I dodaje, że zachodnie kraje wręcz wykorzystały epidemię koronawirusa do dyskusji na temat wpływu nie tylko tradycyjnych, lecz także elektronicznych papierosów na zdrowie konsumentów. – Podkreślają, opierając się na badaniach naukowych, że używanie jednych i drugich wyrobów pogarsza przebieg choroby, że młodzi użytkownicy elektronicznych papierosów zapadają na COVID-19 częściej niż niepalący rówieśnicy – wymienia dr hab. Łukasz Balwicki.
Piotr Zieliński, prezes Stowarzyszenia Vaping Association Polska, mówi, że stowarzyszenie przed wybuchem epidemii zgłosiło do MZ swoje postulaty zmian na rynku. Mowa m.in. o wprowadzeniu licencji na sprzedaż e-papierosów czy przygotowaniu wykazu półproduktów, z których mogą być wytwarzane liquidy, co wyeliminuje ryzyko dodawania do nich niedozwolonych substancji. – Niestety pojawił się koronawirus i rozmowy zeszły na dalszy plan. Doszło też do zmian w resorcie. Zatem wszystko trzeba zacząć od początku – dodaje.