Zwiększenie obecności wojskowej USA w Polsce będzie głównym tematem środowych rozmów prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa. Pierwsza wizyta zagranicznej głowy państwa w Białym Domu od wybuchu epidemii w USA przypada na koniec kampanii prezydenckiej w Polsce.

W środę w Białym Domu dojdzie do spotkania prezydentów Polski i USA. Wizyta Dudy w Stanach Zjednoczonych ma dotyczyć m.in. współpracy militarnej i handlowej oraz w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Omówione mają być plany realizowania deklaracji dotyczących wzmocnienia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce.

Zgodnie ze spekulacjami nad Wisłę może przybyć do 2 tys. nowych amerykańskich żołnierzy. Zobowiązanie do zwiększenia liczebności wojsk USA w Polsce stanowi wyłom w polityce Trumpa, który wielokrotnie deklarował konieczność "zakończenia niekończących się wojen" i sprowadzenia amerykańskich żołnierzy do kraju.

Decyzja o wzmocnieniu obecności wojskowej w Polsce spotyka się w Waszyngtonie z większym zrozumieniem niż ta o wycofaniu części oddziałów USA z Niemiec, którą Trump potwierdził 15 czerwca. "Przeniesienie dodatkowych oddziałów do Polski jest generalnie dobrym pomysłem. Przeniesienie większej liczby żołnierzy USA do Polski w ramach sporu Trumpa z (kanclerz Niemiec) Angelą Merkel powoduje napięcia, jeśli chodzi o solidarność w NATO oraz amerykańsko-niemieckie i polsko-niemieckie relacje" – ocenił były ambasador USA w Polsce Daniel Fried.

Warszawa zapewnia, że nie prowadzi negocjacji wbrew innym państwom. "Chcemy amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, ale nie kosztem innych" – deklaruje szef gabinetu prezydenta RP Krzysztof Szczerski. Cytowany przez "Washington Post" podkreśla też, że zamiarem Polski nigdy nie było "odciągnięcie wojsk" amerykańskich z Niemiec.

Dziennik zauważa, że "dążenie Polski do stałej bazy wojskowej (wojsk USA) nie było nigdy popularne wśród (innych) członków NATO". Urzędnicy Sojuszu mają "nie aprobować tego, co uważają za wysiłki Polski w kierunku odciągania oddziałów z Niemiec i zdobywania przychylności Trumpa za oferty finansowe oraz inne ustępstwa".

Relacje między Waszyngtonem i Berlinem są w ostatnich tygodniach wyjątkowo napięte, a spory wykraczają poza kwestie handlu między państwami. Na sobotnim wiecu w Tulsie w Oklahomie Trump ponownie skrytykował RFN za niewystarczające wydatki na zbrojenia i mówił, że kreślona przez Berlin perspektywa zwiększenia ich do 2 procent PKB do 2032 roku jest zdecydowanie zbyt odległa. Zauważył sprzeczność w tym, że Stany Zjednoczone "mają chronić Niemcy przed Rosją, podczas gdy Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów za energię płynącą z gazociągu" Nord Stream 2. "Przepraszam, ale jak to działa?" - pytał retorycznie.

Oczekuje się, że w trakcie pobytu Dudy w Waszyngtonie strona amerykańska ponowi krytyczne stanowisko w sprawie tego kontrowersyjnego gazociągu łączącego Rosję z Niemcami. Na początku czerwca dwoje amerykańskich senatorów przedstawiło projekt ustawy, która przewiduje poszerzenie sankcji USA wobec Nord Stream 2. Rosjanie, którzy przez nałożone w grudniu ubiegłego roku amerykańskie sankcje musieli wstrzymać budowę, deklarują, że i tak uda im się ukończyć projekt.

Prezydent RP będzie pierwszym szefem państwa odwiedzającym Biały Dom po wybuchu epidemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych. Do wizyty dochodzi w trakcie finiszu kampanii prezydenckiej w Polsce. "Washington Post" porównuje tę sytuację do ubiegłorocznego przyjazdu do Białego Domu premiera Izraela Benjamina Netanjahu na dwa tygodnie przed wyborami w jego kraju. Strona polska podkreśla, że zaproszenie dla Dudy wystosował Waszyngton, a spotkanie polskiego prezydenta z Trumpem jest kolejnym już w corocznym rytmie.

Zdaniem Scotta Cullinane'a z waszyngtońskiego think tanku US-Europe Alliance rozmowy okażą się "korzystne dla obu stron". "Prezydentowi USA zarzuca się szkodzenie amerykańskim sojuszom, zarówno w Europie, jak i w Azji. Przyjęcie Dudy w Białym Domu będzie zbijać takie argumenty Demokratów" – twierdzi rozmówca PAP.

Cullinane uważa, że z uwagi na środowe spotkanie będzie ważne dla kampanii nie tylko dla Dudy, ale również amerykańskiego prezydenta. W ostatnich tygodniach, w trakcie kryzysu gospodarczego spowodowanego epidemią koronawirusa, w większości sondaży notowania Trumpa spadały. Podobnie jak w 2016 roku trwa walka o kluczowe stany; te na północy USA, jak m.in. Wisconsin i Michigan, zamieszkane są przez wielu wyborców polskiego pochodzenia.