W strategii rządu ws. zdejmowania obostrzeń dot. epidemii koronawirusa jest pewien chaos decyzyjny; czwartkowa konferencja była pod hasłem "izolacja, identyfikacja, informatyzacja"; mnie się to kojarzyło z ignorancją, inwigilacją i pewną indolencją - powiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

W czwartek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że od 20 kwietnia stopniowo będą zdejmowane obostrzenia wprowadzone w związku z epidemią - zostaną otwarte lasy i parki, złagodzone będą ograniczenia dot. liczby osób w sklepach i kościołach. W kolejnych etapach ma być otwierane rzemiosło, handel i usługi.

W piątek w TVN24 o komentarz w tej sprawie proszono marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Pytano, jak ocenia to, że nie podano kalendarza stopniowego zdejmowania obostrzeń, a minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że maseczki zdejmiemy dopiero wtedy, gdy zostanie wprowadzona szczepionka przeciw koronawirusowi. Grodzki odpowiedział, że jako lekarzowi medycyny trudno mu się z tym zgodzić, a zamknięcie lasów i parków było jego zdaniem od początku nieroztropną decyzją.

"Jeszcze półtora miesiąca temu maseczki były niepotrzebne, testy - nie wiadomo po co. Jest pewien chaos decyzyjny, a pan minister Szumowski powinien wiedzieć (...), że ten wirus mutuje już w co najmniej trzech kierunkach i może się okazać, że szczepionka na jeden podtyp może być niewystarczająca (...) świadczy to o pewnym chaosie" - powiedział marszałek Senatu.

"Wczorajsza konferencja premiera i ministra zdrowia była pod hasłem +izolacja, identyfikacja, informatyzacja+. Proszę wybaczyć, ale mnie się kojarzyło z ignorancją, inwigilacją nas wszystkich i pewną indolencją, tym bardziej bolesną, że w obozie Zjednoczonej Prawicy choćby ekspert od zdrowia Andrzej Sośnierz proponuje logiczny plan i zmianę taktyki w pokonywaniu koronawirusa na taką, jaką stosuje wiele krajów" - dodał Grodzki.

Ocenił, że ten plan jest bardziej nowoczesny, bardziej selektywny, skuteczny i jest pewnym poluzowaniem rygorów, umożliwiającym pobudzenie gospodarki, co może mieć pozytywne skutki dla Polski. Wyraził zdziwienie, że opinia Sośnierza, jest - jak ocenił marszałek Senatu - lekceważona przez rząd.

Grodzki był pytany także o te senackie poprawki, które zostały odrzucone przez Sejm, m.in. tę, by pracownicy służby zdrowia mający kontakt z osobami podejrzanymi o zakażenie koronawirusem musieli obowiązkowo raz w tygodniu przechodzić odpowiednie testy.

"To jest nieludzkie. Drugi raz odrzucane są poprawki senackie dotyczące testowania pracowników ochrony zdrowia, ale również pracowników DPS-ów, gdzie sytuacja jest dramatyczna. Nie potrafię zrozumieć intencji i motywów członków PiS, którzy odrzucają tak pożyteczne poprawki" - powiedział polityk.

"Jeszcze parę tygodni temu minister Szumowski klaskał medykom, a odrzucił poprawkę, która mówi o dodatkach finansowych dla tych, którzy są na pierwszej linii frontu i w naszym imieniu, narażając życie i zdrowie, walcząc z pandemią koronawirusa. Teraz, po paru tygodniach, medycy z tych, którym klaskamy, stali się tymi, którzy się pierwsi zarażają. Za chwilę będą jeszcze gorsze inwektywy. Tak się nie postępuje" - mówił Grodzki.

Dodał, że jego zdaniem wyborcy "w odpowiednim czasie" ocenią taką postawę.