To dobrze, że Andrzej Duda jest obecny. Wygląda na to, że aktywność prezydenta przysparza mu sympatii i stanowi kamień węgielny kampanii.
Jednak wybory mogą się w maju odbyć albo nie (raczej nie). Jego działalność, dzisiaj odbierana częściej pozytywnie niż negatywnie – pomijając bezsilną, a więc i wściekłą opozycję – jutro może mu wyborczo zaszkodzić.
Duda może stać się twarzą nieudolnej walki rządu z koronawirusem, a to, że naród uzna tę walkę za nieudolną, jest po prostu prawdopodobnym wariantem.
Nawet nie dlatego, że naprawdę rząd zrobi coś szczególnie źle. Samo przedłużanie się stanu epidemicznego bądź niezawiniony przez władze, ale istotny czynnik (np. zamknięcie granicy handlowej przez Niemcy czy inne, dzisiaj zupełnie niemożliwe do wyobrażenia sobie Złe Coś) może odwrócić nastroje i prezydent będzie zbierał procenty poparcia z podłogi. Winston Churchill był obecny w polityce brytyjskiej w czasie II wojny światowej, jako premier wygrał ją, zyskał ogromną popularność – dosłownie w miesiąc po doprowadzeniu Anglii do wygranej przegrał wybory. Niczego Duda nie ma „w kieszeni” tylko dlatego, że jeździ w mundurze po kraju.
Prezydent prowadzi kampanię wyborczą, wypełniając obowiązek bycia z narodem, kiedy narodowi grunt pali się pod nogami. Doceniam nieprowadzenie kampanii w terenie przez jego kontrkandydatów – zrobili słusznie. Nie mogą jednak domagać się tego samego od głowy państwa. Duda nieobecny symbolizowałby, że władze, ludzie z pałaców, elity odgradzają się od zwykłych Polaków.
Jest jakimś wstydem dla PiS, że czyni z terminu wyborów prezydenckich aksjomat, podobnie jak wstydem jest upieranie się ministra edukacji przy terminie matur i innych rozwiązaniach, które zaraz potem nakazuje zmieniać. Nie przynosi chwały prezydentowi, że sam nie inicjuje rozmów z kontrkandydatami w sprawie innego terminu wyborów albo chociaż w sprawie projektu licznych debat „jeden na jednego” w głównych polskich telewizjach i internecie, co jakoś wyrównywałoby szanse w kampanii. Ale akurat włóczenie się po Polsce wstydu mu nie przynosi.