W wydanym oświadczeniu przewodniczący CESM Gabriel Del Pozo wskazał zarówno na niedobory środków ochronnych, jak i na nieskoordynowane działania służące ich dystrybucji przez ministerstwo.
Oszacował liczbę zakażonych pracowników służby zdrowia na 13,6 proc. wszystkich zainfekowanych koronawirusem w Hiszpanii.
Tymczasem władze oddziału CESM w Walencji oceniają, że odsetek zakażeń personelu służby zdrowia w tym wschodnim regionie Hiszpanii przekracza już 20 proc. Podobnie jak centrala związkowa domagają się skierowania do szpitali masek i rękawic ochronnych, gogli, a także fartuchów.
“Ukrywają przed nami prawdę, że nie ma materiałów ochronnych. Wysłali nas do walki z tą epidemią jak na rzeź, a my padamy jak muchy. Jesteśmy światowymi liderami pod względem zainfekowanego personelu medycznego” - głosi komunikat zamieszczony na stronie internetowej CESM w Walencji.
W środę rano służby medyczne wspólnoty autonomicznej Kastylii i Leonu potwierdziły, że w Salamance, na zachodzie Hiszpanii, zmarł lekarz zainfekowanego koronawirusem.
Tymczasem w środę dziennik “El Mundo” opublikował badanie zespołu naukowców z Politechniki w Walencji (UPV), z którego wynika, że szczyt zachorowań na koronawirusa w Hiszpanii nastąpi dopiero pomiędzy 20 maja a 6 czerwca. Do tego czasu w całym kraju ma zostać zainfekowanych około 1 mln osób.
Z danych “El Mundo” zbieranych we wszystkich regionach kraju wynika, że wczesnym rankiem w środę zakażonych koronawirusem było w Hiszpanii prawie 42 tys. osób, a 2936 zmarło.