Do 30 stycznia 2020 r. przedłużono termin na sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku wymierzającego kary w zawieszeniu b. szefowi KPRM Tomaszowi Arabskiemu i urzędniczce Monice B. w sprawie organizacji lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. - poinformował PAP stołeczny sąd.

Bez uzasadnienia pisemnego strona procesu niezadowolona z wyroku nie może złożyć apelacji do sądu II instancji. "Będę zalecał złożenie apelacji, ale to zależy od mojego klienta" - mówił po czerwcowym wyroku I instancji obrońca Arabskiego mec. Andrzej Bednarczyk. Jeden z pełnomocników bliskich ofiar katastrofy mec. Stefan Hambura pytany wtedy, czy będzie apelacja, odparł zaś: "Zobaczymy".

"W tej sprawie prezes Sądu Okręgowego w Warszawie przedłużył termin do sporządzenia pisemnego uzasadnienia do 30 stycznia 2020 r." - przekazała w poniedziałek sekcja prasowa stołecznego sądu okręgowego. Poprzednio terminem tym był 20 grudnia br.

Według prawa w skomplikowanych i obszernych procesach prezes sądu może przedłużyć sporządzenie uzasadnienia poza ustawowy termin 14 dni od wyroku. Jest to tylko termin tzw. instrukcyjny, którego przekroczenie nie rodzi skutków prawnych. Wiele miesięcy zajęło sądom przygotowanie takich uzasadnień np. w obszernych i skomplikowanych sprawach wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. czy gangsterów z grupy pruszkowskiej.

Proces dotyczący organizacji lotu do Smoleńska w pierwszej instancji przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczył się przez ponad trzy lata. Wyrok zapadł 13 czerwca br. Arabskiemu wymierzono karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zaś ówczesnej urzędniczce KPRM Monice B. 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. Troje innych oskarżonych urzędników sąd uniewinnił.

Proces został zainicjowany z oskarżenia prywatnego. Podstawą złożonego w 2014 r. prywatnego aktu oskarżenia był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.

Oskarżycielami w tej sprawie zostali bliscy kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. Na początku procesu - który ruszył w marcu 2016 r. - do sprawy przyłączyła się prokuratura.

Na ławie oskarżonych zasiedli - poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013 Tomaszem Arabskim - dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C.

Sąd uznał Arabskiego za winnego tego, że w okresie od 16 marca 2010 r. do 10 kwietnia 2010 r. w Warszawie, będąc szefem KPRM, nie dopełnił ciążących na nim obowiązków z tytułu koordynatora odpowiedzialnego za organizowanie lotów polskich wojskowych statków powietrznych. "W związku z planowaną na 10 kwietnia 2010 r. wizytą zagraniczną prezydenta RP oraz towarzyszących mu osób na terytorium Rosji dopuścił na wykorzystanie specjalnego transportu lotniczego, wiedząc, że w Smoleńsku nie ma lotniska, na którym dopuszczone byłoby wykonanie operacji lądowania, czym spowodował rzeczywiste niebezpieczeństwo" - uznał sąd.

Z kolei Monika B. uznana została za winną tego, że będąc funkcjonariuszem publicznym - zastępcą dyrektora Biura Dyrektora Generalnego KPRM i osobą właściwą do dysponowania specjalnym transportem lotniczym na podstawie upoważnienia (...) udzielonego jej przez szefa KPRM - nie dopełniła obowiązków (...) w ten sposób, że w związku z planowaną wizytą prezydenta w dn. 10 kwietnia 2010 r. (...) skierowała do realizacji zapotrzebowanie Kancelarii Prezydenta (...) pomimo braku wskazaniu w zapotrzebowaniu lotniska lądowania, dopuszczając w ten sposób do zorganizowania i wykonania lotu na miejsce lądowania, które nie było lotniskiem.

Sędzia Hubert Gąsior w ustnym uzasadnieniu wyroku wskazywał w czerwcu, że sytuacja, jaka zaistniała przy organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 r., podważa zaufanie do państwa. "Co ma pomyśleć obywatel o państwie, które w sposób prawidłowy nie potrafi zorganizować lotu dla prezydenta i najważniejszych osób w państwie" - mówił. Jednocześnie sędzia Gąsior zastrzegał, że nie ma dowodów na to, że niedopełnienie przez oskarżonych ciążących na nich obowiązków spowodowało katastrofę samolotu Tu-154. Jak przypominał, sprawa dotyczyła kwestii niedopełnienia obowiązków.