Na Węgrzech tradycją jest już grudniowe przesilenie ustawowe, które rozgrzewa opinię publiczną przed świętami.
Tym razem zlikwidowano podatek TAO od firm i dywidend, którym finansowano teatry, zmieniono sposób podziału dochodów samorządów z CIT, które zamiast m.in. kulturę będą finansować wyłącznie komunikację miejską, i zlikwidowano Narodowy Fundusz Kultury, który dotował działalność teatralną.
Od tej pory tę sferę działalności będzie finansować Narodowa Rada Kultury. Wybór jej członków będzie uzależniony od parlamentarnej większości, którą posiada Fidesz, a więc kultura będzie podporządkowana wizji rządu. Oznacza to także zaognienie relacji rządu i miasta Budapeszt, niedawno przejętego przez opozycję. W czasie głosowania część opozycji w proteście założyła czarne maski.
Przed dwoma dniami parlament nadał też nowe uprawnienia przewodniczącemu parlamentu, który będzie mógł nałożyć na posła karę w wysokości sześciu uposażeń. Nie będzie można też przeprowadzać skutecznych interwencji poselskich, bo zamiar wizyty kontrolnej w danej instytucji trzeba będzie zgłosić z wyprzedzeniem. Jednocześnie utrudniono tworzenie nowych klubów poselskich. Posłowie niezrzeszeni w ogóle nie będą mogli zakładać frakcji, a wybrani z danej listy partyjnej nie będą mogli zmienić przynależności klubowej. Frakcje nie będą także mogły się łączyć.
Oba zapisy uderzają w opozycję. Wnioskodawcy komentują, że ograniczenia mają lepiej oddawać wolę wyborców poprzez wyeliminowanie możliwości tworzenia parapartii, które, nie mając poparcia wyborczego, zaczynają działać w parlamencie. Parlament wybrał także nowych przedstawicieli do Narodowej Rady Mediów oraz szefa Krajowego Biura Sądownictwa, któremu de facto podlega cały system sądownictwa. To ludzie, którzy będą dbać o stabilność systemu przez kolejne dziewięć lat.
Uchwalanie tzw. ustaw sałatowych, czyli przegłosowywanie za jednym zamachem setek zmian w aktach prawodawczych, utrudnia późniejszą kontrolę ich wdrażania i przestrzegania, ale stało się zarazem pewną tradycją przy uchwalaniu kontrowersyjnych ustaw. Często ma to miejsce w grudniu, gdy sprzymierzeńcem rządu staje się czas. W okresie przedświątecznym trudniej zmotywować ludzi do pro testu.