Proces berliński to inicjatywa niemieckiej kanclerz Angeli Merkel zakładająca współpracę z sześcioma krajami Bałkanów Zachodnich aspirującymi do Wspólnoty. Jego uczestnikami po stronie UE jest 10 krajów członkowskich, w tym Polska. W ramach rocznego przewodnictwa w tym procesie polski rząd organizuje spotkanie w Poznaniu.

Dzisiaj dojdzie tam do rozmów ministrów spraw zagranicznych, wewnętrznych oraz gospodarki. Jutro będą obradować przywódcy. Do stolicy Wielkopolski obok polskiego premiera Mateusza Morawieckiego i Angeli Merkel jako inicjatorki procesu przyjadą m.in. premier Wielkiej Brytanii Theresa May, premier Francji Édouard Philippe, szef OECD José Ángel Gurría, szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini i odpowiedzialny za rozszerzenie komisarz Johannes Hahn. Łącznie w rozmowach w Poznaniu ma wziąć udział 1500 osób.
W ostatnim czasie proces berliński nabiera znaczenia, bo chociaż to inicjatywa niezależna od ścieżki integracyjnej w UE, zaczyna być jego protezą. – Bałkany Zachodnie dostały właśnie od krajów unijnych jasny sygnał, że akcesja jest dla nich raczej mało realistyczną ścieżką – mówi DGP bułgarska dziennikarka Dilana Łambrewa. Chodzi o podjętą przed dwoma tygodniami przez Radę UE decyzję o odłożeniu rozmów akcesyjnych z Albanią i Macedonią Północną. Obecnie toczą się one z Czarnogórą i Serbią.
Do otwarcia rozmów potrzebna była jednomyślna zgoda wszystkich krajów członkowskich, ale Dania, Francja, Hiszpania i Holandia powiedziały „nie”, choć na zielone światło do rozpoczęcia rokowań bardzo liczyła Komisja Europejska. Niemcy nie oponowały, ale spowolnienie integracji było na rękę także im. To rozczarowanie i dla Skopje, i dla Tirany, ale powody do rozgoryczenia może mieć zwłaszcza ta pierwsza stolica. Macedończycy, by odblokować sobie szlak do UE, zgodzili się na kompromis z Grecją w sprawie nazwy kraju – stąd przymiotnik „Północna”, który oficjalnie obowiązuje od lutego.
– To pokazuje, że wizja członkostwa krajów bałkańskich pozostanie zamrożona w najbliższej perspektywie, a założenia Komisji Europejskiej, że do 2025 r. niektóre kraje Bałkanów Zachodnich wstąpią do UE, stają się fikcją. W sytuacji tak oczywistego impasu inicjatywa Niemiec, by podtrzymywać współpracę, jest pozytywna. To alternatywa dla unijnej integracji, absolutne maksimum tego, co kraje bałkańskie mogą dzisiaj dostać. Taki zapewne będzie przekaz spotkania w Poznaniu – zwraca uwagę Łambrewa.
W tej sytuacji Bruksela zamierza zachęcać bałkańską szóstkę do integracji między sobą. Temu ma służyć np. zawarte niedawno porozumienie w sprawie zniesienia opłat roamingowych między państwami zachodniobałkańskimi. Roaming – na wzór odchodzenia od podobnych opłat w ramach Wspólnoty Europejskiej – ma zniknąć na dobre w 2021 r. Pierwszy krok w tę stronę zrobiono 1 lipca, ograniczając opłaty o 27 proc.
Rozmowy w Poznaniu będą dotyczyć m.in. gospodarczego wymiaru współpracy. Dzisiaj odbędzie się Forum Biznesu Bałkanów Zachodnich, w którym udział wezmą przedsiębiorcy z Polski i państw bałkańskich. Nasz biznes ma sporo do nadrobienia we współpracy z tym regionem. Liczone jako jeden rynek Bałkany Zachodnie – Albania, Bośnia i Hercegowina, Kosowo, Czarnogóra, Macedonia Północna i Serbia – zajmują obecnie na liście partnerów eksportowych 26. miejsce. Więcej polskie firmy eksportują na Łotwę.
Pod względem importu jest jeszcze gorzej – Bałkany Zachodnie zajmują 41. miejsce. Polska importuje więcej towarów m.in. z Indonezji. Według danych GUS na koniec 2017 r. funkcjonowały w Polsce łącznie 22 podmioty z Bałkanów Zachodnich, z czego 16 zatrudniało do dziewięciu osób. W tym okresie, podobnie jak rok wcześniej, na polskim rynku obecny był tylko jeden podmiot – serbski – którego inwestycje przekraczały równowartość 1 mln dolarów.
W ramach szczytu minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz organizuje spotkanie ministrów gospodarki w formacie Trójkąta Weimarskiego z szefami resortów gospodarki Niemiec Peterem Altmaierem i Francji Brunonem Le Maire’em. Nasz rząd chce je wykorzystać do omówienia bieżących problemów Unii.
– Jeśli państwa europejskie, w tym członkowie UE, stosunkowo szybko nie dojdą do porozumienia i nie podejmą odważnych działań służących realizacji wspólnej strategii przemysłowej, wreszcie stworzeniu Jednolitego Rynku Cyfrowego z prawdziwego zdarzenia czy też wsparciu dywersyfikacji źródeł energii, to staną one przed perspektywą długotrwałej stagnacji. Więcej, przegrają rywalizację z Chinami i Stanami Zjednoczonymi, a ona przecież już trwa – podkreśla minister Emilewicz.