Nie będę się dziwić, że film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” został opublikowany dwa tygodnie przed wyborami. Nie będę się też dziwić, że rządząca partia wykorzystuje ten wstrząs dla własnych celów.

Rozumiem logikę, wedle której społeczeństwo ma zostać zaspokojone w prostym odruchu: skoro pedofile chodzą bezkarnie, należy zaostrzyć kary. Reakcja rządzących może mieć dla decyzji wyborców znaczenie. Byłoby naiwnością oczekiwanie, że PiS nie wykorzysta swojej hipermaszynki legislacyjnej do błyskawicznego zaostrzenia przepisów tak, by mogły budować wizerunek PiS jako partii skutecznej i bezwzględnej wobec zwyrodnialców.

Nic jednak nie usprawiedliwia tego, w jaki sposób przepisy zaostrzające odpowiedzialność seksualnych drapieżników zostały przeprowadzone przez Sejm. Nic nie usprawiedliwia tego, że płynąc na antypedofilskim uniesieniu, przegłosowuje się całą systemową, fundamentalną dla odpowiedzialności karnej obywateli nowelizację, nad którą prace trwały od miesięcy. Każdemu karniście, a jeszcze bardziej obrońcy praw człowieka, muszą włosy stanąć dęba wobec faktu, że w dwa dni parlament cywilizowanego, europejskiego kraju przyjmuje przepisy np. podnoszące górną granicę możliwej do orzeczenia kary pozbawienia wolności do lat 30 czy zaostrzające zasady odpowiedzialności młodzieży poniżej 18. roku życia. A to tylko okruch: cała ustawa ma 40 stron; uzasadnienie do niej blisko 60. Nad tak fundamentalną zmianą dokonywaną w najbardziej newralgicznym – z punktu widzenia obywateli – obszarze prawa nasi mistrzowie legislacji pracowali 48 h.

W art. 4 statutu PiS, dostępnego na stronie partii, mowa o celach jej działania: wśród nich wciąż widnieje umocnienie demokracji, praworządności i wolności obywatelskich. Dla porządku, przynajmniej z tego punktu zrezygnujcie już, Państwo PiS-owcy.