W sprawie GetBack wobec 11 podejrzanych osób zastosowano tymczasowe aresztowanie, zabezpieczono majątek wart 285 mln zł - wynika z przedstawionej we wtorek w Sejmie odpowiedzi Prokuratora Krajowego na dezyderat poselski.

Sejmowa komisja finansów publicznych przyjęła we wtorek odpowiedź Prokuratura Krajowego na dezyderat komisji finansów publicznych dotyczący nadużyć i nieprawidłowości zidentyfikowanych w toku postępowania w sprawie GetBack. Przedstawił ją dyrektor departamentu ds. przestępczości gospodarczej Michał Ostrowski.

Zauważył on, że informacje zawarte w odpowiedzi, która była przygotowywana na piśmie 19 lutego br., są w części zdezaktualizowane. Od tamtej pory do 38 osób zwiększyła się liczba podejrzanych, postawiono też zarzutu 18 byłym członkom kierownictwa i pracownikom Idea Banku i Lion's Banku oraz pracownikom instytucji finansowych współpracujących z tym bankiem.

"Zarzuty dotyczą m.in. oszustw, czyli wprowadzenia w błąd nabywców obligacji GetBack, którzy w wyniku ich nabycia ponieśli szkody szacowane na chwilę obecną na kwotę wstępną powyżej 90 mln zł".

Podkreślił, że kwota szkody ulegnie najprawdopodobniej znacznemu zwiększeniu. "W związku z przedstawieniem zarzutu osobom, dokonano na ich mieniu zabezpieczeń majątkowych o łącznej wartości ok. 40 mln zł na poczet szkód wyrządzonych nabywcom obligacji. W związku z powyższym w sprawie na dzień dzisiejszy wobec 11 podejrzanych stosowany jest tymczasowe aresztowanie, w całym śledztwie zabezpieczono na chwilę obecną mienie podejrzanych na łączną kwotę ok. 285 mln zł, w tym środki finansowe, papiery wartościowe, nieruchomości, markowe zegarki i luksusowe samochody" - powiedział Ostrowski.

Dodał, że odpowiedź jest na tyle wyczerpująca, na ile pozwalają na to wymogi toczącego się "dynamicznie, bardzo rozwojowego, wielowątkowego śledztwa". Wyjaśnił, że prokuratura nie jest w stanie wskazywać dokładnie jakie ma zamierzenia w toku tego śledztwa i według jakiej kolejności będą rozpatrywane jego wątki.

"Sytuacja jest dynamiczna. (...) Zapewniam państwa, że nie są to efekty końcowe" - zaznaczył.

Z odpowiedzi Prokuratora Krajowego nie byli zadowoleni przedstawiciele opozycji.

Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) mówiła, że prokuratura nie odniosła się m.in. do informacji o zawiadomieniu przekazanym do KNF i UOKiK przez sygnalistę w listopadzie 2017 r., w którym wskazywał on na to, co dzieje się w spółce.

"Po tym zawiadomieniu szereg obywateli padło ofiarami i nabyło obligacje. W grudniu 2017 r, jak i pierwszym kwartale 2018 r. mieliśmy dużą skalę sprzedaży obligacji" - powiedziała posłanka. Jej zdaniem można odnieść wrażenie, że państwo w sprawie GetBack nie działało sprawnie.

Krystyna Skowrońska (PO-KO) oświadczyła, że więcej można się dowiedzieć z prasy, niż odpowiedzi na dezyderat. W związku z tym złożyła wniosek o odesłanie wniosku do Prokuratury i wyznaczenie krótkiego terminu na udzielenie odpowiedzi.

Natomiast Jerzy Gosiewski (PiS) podziękował Prokuraturze Krajowej za odpowiedź na dezyderat i wniósł o jego przyjęcie. "Prawdą jest, że publiczne ujawnienie w tym momencie posiadanej przez organy procesowe wiedzy wynikającej m.in. z przeprowadzonych w ramach prowadzonego postępowania (...) mogłoby negatywnie rzutować na kolejny przebieg śledztwa" - tłumaczył.

Prokuratorom dziękował także przewodniczący Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy Artiom Bujan. "Ta współpraca, naszego stowarzyszenia i osób pokrzywdzonych, poszkodowanych przebiega obecnie wzorowo. Naszym jedynym wrogiem jest czas" - oświadczył.

Mówił, że średnio raz na miesiąc są spotkania poszkodowanych z prokuratorami. "Prokuratura działa prężnie" - zapewniał. Dodał, że wpłynęło ponad 220 wniosków o podjęcie postępowań cywilnych - złożenie pozwów przeciw Idea Bankowi o zwrot wpłaconych pieniędzy.

"W sprawie karnej jesteśmy zadowoleni z tego, co robi prokuratura. Prokuratura jest proobywatelska, prokuratura słyszy" - dodał. Zaapelował do PAP i innych mediów, aby podziękować prokuraturze, że "naprawdę działa".

Inny przedstawiciel stowarzyszenia powiedział jednak, że jeżeli poszkodowali będą długo czekać na zwrot utraconych pieniędzy, to będą zmuszeni pozywać państwo, występować przed instytucjami unijnymi i dochodzić swoich praw. Według niego nie było bowiem odpowiedniego nadzoru nad rynkiem.

Ostatecznie komisja zaakceptowała odpowiedź na dezyderat.

W styczniu br. komisja finansów publicznych zwróciła się do Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego "z wnioskiem o analizę, w ramach prowadzonego przez prokuraturę postępowania, prawidłowości obrotu wierzytelnościami pomiędzy spółką GetBack SA, a instytucjami finansowymi, w tym bankami państwowymi".

"Komisja zwraca się jednocześnie o przekazanie informacji o podjętych ustaleniach i działaniach oraz pilne przedstawienie kompleksowego raportu Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie nieprawidłowości do których dochodziło w spółce GetBack SA" - dodano.

Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. W kwietniu 2018 roku GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia 2018 rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami", tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.

Konrada K. aresztowano. Zarzucono mu popełnienie ośmiu przestępstw, m.in. usiłowanie oszustwa na kwotę 250 mln zł, wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - co najmniej ponad 185 mln zł i podejmowanie działań zmierzających do utrudnienia postępowania karnego i uniknięcia odpowiedzialności karnej.

Obligatariusze GetBack starają się odzyskać pieniądze zainwestowane w obligacje, ale nie od GetBack, tylko od banków, które te instrumenty oferowały. Chodzi m.in. o Idea Bank. W listopadzie ub. roku bank ten znalazł się na liście ostrzeżeń publicznych KNF w związku z prowadzeniem działalności maklerskiej bez zezwolenia w zakresie oferowania instrumentów finansowych. (PAP)

autor: Marcin Musiał