Opozycja powołuje się na zasadę trójpodziału władzy i zarzuca prezydentowi, że pogwałcił konstytucję.
Opozycja wraz z kilkoma republikańskimi renegatami chce odwieść prezydenta od samowolki w sprawie budowy muru na południowej granicy USA. 26 lutego za zakończeniem ”state of emergency„ głosowała zdominowana przez demokratów Izba Reprezentantów. Do ich większości dołączyło aż 13 republikanów. Według opozycji prezydent, wprowadzając stan wyjątkowy po to, by wyprowadzić armię na ulicę i z jej pomocą zbudować mur na granicy z Meksykiem, pogwałcił konstytucję. Powołują się na zasadę trójpodziału władzy oraz chronioną przez ustawę zasadniczą autonomię każdej z nich. Ojcowie założyciele prawo do decydowania o tym, na co i w jaki sposób wydawane są pieniądze podatnika, powierzyli Kongresowi, dlatego decyzja Trumpa o obejściu ustawodawcy, by wykorzystać publiczne środki, jest ich zdaniem nielegalna.
Teraz piłka jest po stronie Senatu, w którym stronnictwo prezydenta ma większość. Ale już w poniedziałek okazało się, że wpływowy lider republikanów Mitch McConnell nie jest w stanie doliczyć się szabel we własnym klubie i żeby obronić decyzję Trumpa o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, pracuje nad planem B. Co najmniej czterech republikańskich senatorów podziela obawy demokratów, chociaż każdy z innych powodów.
Susan Collins z Maine oraz Lisa Murkowski z Alaski są zdania, że temat muru trzeba omawiać inaczej, bez sięgania po tak radykalne środki, jak zrobił to Trump. ”Musimy wysłać prezydentowi sygnał, że Kongres stoi na straży wartości konstytucyjnych„ – powiedziała w poniedziałek Collins dziennikarzom ”New York Timesa„. Z kolei Thom Tillis, którego za nieco ponad rok czekają ponowne wybory na senatora z Karoliny Północnej, stanu, w którym demokraci i republikanie mają podobne poparcie, z niepokojem czyta sondaże. Stanowi wyjątkowemu sprzeciwia się 99 proc. wyborców lewicy, dwie trzecie niezdecydowanych i jedna czwarta identyfikujących się z prawicą. Dlatego będzie głosować przeciwko Trumpowi. Senator Rand Paul z Kentucky, libertarianin, ma wątpliwości, bo uważa, że stworzono groźny precedens i kolejny prezydent z lewicy będzie miał ułatwioną drogę do wprowadzenia stanu wyjątkowego, żeby odebrać Amerykanom broń albo siłą ich ubezpieczać. Ta czwórka wraz z całym klubem demokratów daje większość 51 do 49.
McConnell, dotąd bezgranicznie lojalny wobec Trumpa, podzielił się z dziennikarzami relacją ze swojej ostatniej rozmowy z ekipą Białego Domu. Wyznał, że między nim a prezydentem są zasadnicze różnice, ale nie udało mu się przekonać głowy państwa do swojego stanowiska. Teraz będzie próbować ”rozcieńczyć„ wersję ustawy, którą do aprobaty wysłała Senatowi Izba Reprezentantów, ale Collins i Murkowski już zapowiedziały, że nie poprą innej wersji.
Cokolwiek wydarzy się dalej, dyskusja o kosztach budowy muru będzie trwać. Donald Trump twierdzi, że uda się zamknąć projekt w kwocie 12 mld dol. Kierownictwo klubów Partii Republikańskiej w Senacie i Izbie Reprezentantów mówi o 15 mld dol. Resort spraw wewnętrznych (Homeland Security Department), nadzorujący US Customs & Border Patrol, policzył, że wraz z kosztami unowocześnienia technologii kontroli pogranicza potrzeba 21,6 mld dol. Z kolei opozycja uważa, że wszystkie te sumy są mocno zaniżone – i odwołuje się do doświadczeń z czasów prezydentury Busha. Kiedy 13 lat temu powstawał Secure Fence Act, przewidywano, że w ciągu ćwierćwiecza na zabezpieczenie południowej granicy USA trzeba będzie wydać 50 mld dol. Dziś demokraci twierdzą, że jeżeli chciałoby się w całości zrealizować plan Trumpa – czyli postawić ścianę wzdłuż całej granicy – to przyjdzie za to zapłacić co najmniej 70 mld dol.