W weekend rewolta „żółtych kamizelek” wyprowadziła na ulice miast ponad 130 tys. osób.
Aresztowano ponad 1,7 tys. z nich. Atmosfera buntu przeciw wysokim kosztom życia przeniosła się również do Brukseli, gdzie próbowano szturmować budynki instytucji unijnych. W stolicy Belgii aresztowano ponad 400 osób. W tym tygodniu prezydent Emmanuel Macron ma wygłosić – jak zapowiada jego rzecznik – ważne przemówienie. Widać jednak coraz wyraźniej, że władze w Paryżu nie panują nad logiką rewolty.
Protesty „żółtych kamizelek” zaczęły się od sprzeciwu wobec zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo. Mimo że władze przed kilkoma dniami ogłosiły, że zawieszają jej wprowadzenie, demonstracje nie ustały. Protestujący jako przyczynę podają wysokie koszty życia oraz politykę gospodarczą Emmanuela Macrona.
Rewolta trwa od 17 listopada. Przywódcy opozycji: Marine Le Pen ze skrajnej prawicy i Jean-Luc Melenchon ze skrajnej lewicy domagają się ogłoszenia przedterminowych wyborów w celu rozwiązania kryzysu. Lider Republikanów Laurent Wauquiez apeluje o referendum w sprawie rosnących podatków ekologicznych.