Podejrzanych ws. niedopełnienia obowiązków w sprawie dotyczącej SKOK Wołomin zatrzymano by właściwie ich przesłuchać; alternatywą było wezwanie listowne, które wiązało się z ryzykiem, że zdążą ustalić wspólna wersję - powiedział w sobotę minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

W piątek prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec siedmiorga podejrzanych ws. niedopełnienia obowiązków w sprawie dotyczącej SKOK Wołomin środków o charakterze wolnościowym w postaci zakazu kontaktowania się z innymi podejrzanymi, poręczeń majątkowych i dozorów policyjnych. W piątek w nocy wszyscy podejrzani - wśród nich b. przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak oraz b. wiceprzewodniczący Wojciech Kwaśniak - byli na wolności.

Ziobro pytany na antenie TVP Info, "czy brak aresztu traktuje jak porażkę", wskazał, że "prokuratura w ogóle nie występowała z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie". "Nie było celem prokuratury doprowadzenie do izolacji osób, które zostały zatrzymane, ale doprowadzenie do takiej sytuacji, że prokurator jednocześnie będzie mógł je przesłuchać, bez możliwości porozumiewania się każdej z nich z osobna pomiędzy sobą".

Minister ocenił, że "nie można ulegać narracji, która została stworzona po aferze, że poprzednie kierownictwo KNF działało w sposób profesjonalny, właściwy i znakomity, reagując na nieprawidłowości w SKOK Wołomin". "Było inaczej" – stwierdził.

Odnosząc się do uwagi prowadzącego, że Wojciech Kwaśniak "został przez bandytów zaatakowany" stwierdził, że "być może był zaatakowany właśnie dlatego, że Komisja Nadzoru Finansowego przez długi czas rozzuchwalała przestępców, pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złoty, kosztem 85 tys. ludzi, którzy złożyli tam swoje oszczędności, często oszczędności życia".

Ziobro stwierdził, że "nie przesadzałby z nadawaniem jakiegoś szczególnego znaczenia zatrzymaniu, które zostało przeprowadzone przez prokuraturę". "To jest procedura, wobec wielkości afery, która jest stosowana wszędzie na świecie" – powiedział.

Dodał, że "zatrzymanie było niezbędne do tego, aby przesłuchać wszystkich członków komisji, którzy podejmowali, czy nie podejmowali decyzji i umożliwiali przestępcom bezkarne działanie, wyprowadzenie tak wielkich kwot pieniędzy, bo tak prokuratura to ocenia (…) i przesłuchanie każdego z nich z osobna".

”Alternatywą było wezwanie ich listownie. Tylko wezwanie ich listownie oznaczało niechybnie bardzo wysokie prawdopodobieństwo tego, żeby się spotkali, bo to ludzie, którzy się znają i ustaliliby wspólną wersję wydarzeń. A prokurator ma ustalić jak było naprawdę” – dodał.

Wcześniej Ziobro ocenił w sobotę w "Wydarzeniach" Polsatu, że fakt, iż podejrzani ws. niedopełnienia obowiązków ws. SKOK Wołomin zostali wypuszczeni, oznacza tylko tyle, że skutecznie przeprowadzono czynność przesłuchania.

Minister pytany w TVP Info o oczekiwanie PO przedstawienia przez niego informacji na temat działań prokuratury ws. SKOK Wołomin, odparł, że "jest bardzo chętny, by przedstawić te informacje; podobnie jak jest chętny, by pokazać różnice w działaniu prokuratury teraz i standardów działania państwa, w tym prokuratury, (…) w przeszłości".

Odnosząc się do ocen opozycji, że "afera KNF to afera PiS", Ziobro wskazał, że ówczesny przedstawiciel NBP Marek Belka mówił, że "czynności w postaci wyznaczenia zarządu komisarycznego powinny być półtora roku wcześniej". "My chcemy wiedzieć dlaczego tak się nie stało. Jest odpowiedzialność państwa za tolerowanie przestępczości, tolerowanie okradania Polaków" – wskazał.

Pytany o komisję śledczą, Ziobro powiedział, że takie "prace są pomocne gdy państwo nie wywiązuje się ze swojej roli". "W mojej ocenie, jeśli chodzi o walkę z przestępczością, (…) to państwo pod rządami Prawa i Sprawiedliwości wywiązuje się ze swoich zadań" - ocenił.

W czwartek rano CBA zatrzymało Jakubiaka i sześcioro innych byłych urzędników KNF. Wśród zatrzymanych byli też: Wojciech Kwaśniak (były zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz Twardowski (były dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (były zastępca dyrektora), Halina M. (była zastępca dyrektora), Adam O. (były naczelnik) i Dorota Ch. (były naczelnik).

Zatrzymanych doprowadzono do szczecińskiej prokuratury regionalnej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przestępstwo – podała Prokuratura Krajowa – "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego". Podejrzanym zarzuca się, że w okresie od 22 października 2013 roku do 15 września 2014 roku działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 miliarda złotych oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 milionów złotych.